wtorek, 24 września 2013

Chapter fourteen

Obudziłam się wtulona w czerwoną bluzę Dean'a. Było mi w niej tak ciepło i przyjemnie, że nawet nie pofatygowałam się wczoraj, by ją z siebie zdjąć. A może to nie kwestia przyjemności, tylko tęsknienia za tym zapachem, za tym ciałem...za Dean'em ? Wstałam po czym leniwie przetarłam zaspane oczy. Pościeliłam łóżko i podeszłam do szafy, by po chwili wyjąć z niej jeansowe rurki i fioletową obcisłą bluzkę. W łazience wykonałam delikatny makijaż i rozczesałam potargane włosy. Wykonałam wszystkie poranne czynności i przebrana w ciuchy, które wybrałam zeszłam na dół, by usiąść przy stole w kuchni. Byłam w niej sama, więc nie mogłam liczyć, na jakie kolwiek śniadanie zrobione przez kogoś. Otworzyłam lodówkę, by przejechać wzrokiem po wszystkich produktach się w niej znajdujących. Po namyśleniu się, ostatecznie wybrałam jogurt z kawałkami truskawek. Wzięłam łyżkę która chwilę później znalazła się w jogurcie. Usiadłam znów przy stole, by móc zacząć się zajadać.

-H-hej - usłyszałam za sobą głos

Odwróciłam się, po czym ujrzałam Dean'a. Był w krótkich spodenkach firmy Lemon Chlothing, a jego tors nie ukrywał jaki kolwiek materiał. Grzywka bezwładnie opadała na jego czoło. Wyglądał jednym słowem słodko. Posłałam mu lekki uśmiech i wymamrotałam 'cześć', po czym z powrotem  utkwiłam swój wzrok w jogurt, który zaczęłam mieszać łyżką.

-Dobrze ci się spało ? - zapytał blondyn siadając koło mnie
-Tak, dziękuję. A tobie ?
-W porządku - odparł - Przepraszam ...
-Nie... to ja przepraszam. Nie powinnam na ciebie naskakiwać, za to, że opowiedziałeś mi o swojej dość nie przyjemnej przeszłości - popatrzyłam się w jego stronę
-Jeszcze raz chcę ci powiedzieć, że do tego nie wrócę.
-Obiecujesz ?
-Obiecuję - ukazał swoje dwa dołeczki

Przybliżyłam swoje usta, do jego, by po chwili delikatnie musnąć jego wargi. Przez moje ciało przeszły ciarki, a w brzuchu zaczęło latać tysiące motylów. Tęskniłam za jego dotykiem, za jego ustami. Minął zaledwie jeden dzień od naszej sprzeczki, ale i tak się za nim mocno stęskniłam. Przez ten jeden dzień jego usta nie napierały na moje, jego dłonie nie były owinięte wokół mojej talii, a jego oczy nie były zapatrzone w moje. Wtem do kuchni przyszedł zdezorientowany Kieran. Fakt. Byliśmy pokłóceni, a teraz się całujemy... Zresztą...

-Idziemy nad jezioro - uśmiechnął się - Idziecie ?
-Umm... jasne. Tylko przebiorę się w kostium i możemy iść - odwzajemniłam gest
-Okay, czekamy na podwórku - odparł

Brunet wyszedł, zostawiając znów nas samych w pomieszczeniu. Oznajmiłam Dean'owi, że idę się przebrać, ale ten sobie z tego nic nie zrobił i poszedł na górę za mną. Przynajmniej poszedł do swojego pokoju. Z szafy wyjęłam niebieski kostium kąpielowy, a sekundy później byłam już niego przebrana i gotowa do wyjścia. Szybko zabrałam swój czerwony ręcznik i wyszłam z pomieszczenia, napotykając Dean'a w swoich czarnych kąpielówkach. Wyglądał nieziemsko...w dodatku miał odkryty tors... no i jeszcze te mięśnie... Nie zorientowałam się, że wpatruje się w jego ciało. Zarumieniona zeszłam po schodach na dół, słysząc tylko chichot chłopaka za sobą. Wszyscy czekali na podwórku, tak jak oznajmił wcześniej Kieran. Kiwając głową, że możemy iść, ruszyliśmy w drogę. Nie obyło się bez rozmowy z Cattie i Phoebe, o mnie i o Dean'ie. 'Pogodziliście się już ?', 'wiedziałam, że wszystko się ułoży' ... Taaaaaaak. Około 5 minut później rozkładaliśmy swoje ręczniki, nad pięknym, dużym jeziorem. Było cudownie, w dodatku świeciło słońce. W przeciągu 10 minut mogłabym się opalić na 'czekoladkę'. Położyłam się na swoim ręczniku, po czym zaczęłam obserwować jak Kieran, Kit i Sean wbiegają do wody, by po chwili się w niej zanurzyć.

-Dean, ty nie wbiegasz z nimi ? - zaśmiałam się
-Nie, wolę być tutaj, przy tobie - uśmiechnął się, ukazując swoje dołeczki
-Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz - odparłam wpatrując się w piasek
-Spójrz na mnie. W moje oczy.

Podniosłam swoją głowę, by po chwili napotkać jego piękne brązowe tęczówki wpatrujące się w moje. On znaczy dla mnie zbyt wiele. Zbyt wiele bym mogła go stracić. Nie chcę, by była to miłość na kilka dni, tak samo jak z Mark'iem. Nie mówię, że będziemy ze sobą do końca życia... Ale nie chcę się z nim rozstawać. Kocham go i teraz wiem, że jest połową moje małego serca. Częścią mnie. Kiedy widzę te jego błyszczące oczy, moje nogi stają się z waty. Wtedy uświadamiam sobie, że jest mój, a ja jestem jego.

-Ej my też pójdziemy się chyba wykapać. Wracamy za jakieś 10 minut - powiedziała Cattie, puszczając jednocześnie oczko w moją stronę
-Okay - przytaknęłam

W mgnieniu oka dziewczyny znalazły się w wodzie pluskając ją we wszystkie strony. Wariatki. Położyłam się na brzuchu, by dać promieniom słońca opalić moje dosłownie białe plecy. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Nic mi nie było trzeba oprócz Dean'a obok, słońca i spokoju. Po chwili czułam dwie, duże dłonie w masujące krem do opalania w moją skórę.

                                                   ***

-Kochanie wstawaj - czułam jak ktoś lekko mną potrząsa
-Gdzie ja jestem ? - otworzyłam oczy
-Nad jeziorem Ness - zaśmiał się blondyn - Zasnęłaś i spałaś ... około 40 minut. Nie chcę byś się spaliła i by cię potem piekło.
-Spałam ? Serio ? No cóż, dobrze, że mnie obudziłeś - uśmiechnęłam się - Gdzie inni ?
-W jeziorze - odparł -Przyszli i znów poszli, kiedy spałaś.
-A ty się kąpałeś ? - zapytałam
-Nie. Cały czas leżałem przy tobie i głaskałem po głowie - ukazał swoje dołeczki

Zaśmiałam się, po czym wstając złapałam chłopaka za rękę. Zaczęłam zmierzać w stronę wody. Szliśmy, zanurzając swoje ciało coraz głębiej. Mi woda sięgała do pasa, a jemu do łydek. No cóż... Co jakiś czas czułam jak jakieś malutkie rybki ocierają się o moje stopy. Po kilku chwilach woda sięgała mi prawie do szyi, za to Dean'owi do połowy brzucha. Różnica wzrostu między mną, a nim jest ... spora. Kiedy doszliśmy do gromadki przyjaciół, każdy popatrzył się na siebie porozumiewawczo, by po chwili zacząć chlapać w naszą stronę zimną wodą. Wszyscy się śmialiśmy i dobrze bawiliśmy. Przez 30 minut nie wychodziłam z jeziora. Pływałam, pluskałam, nurkowałam... Po prostu świetnie spędzałam czas z przyjaciółmi.



                     ***

We thought we could make it,
We thought we could save it,
But we're far too late -
nuciłam, leżąc na łóżku z zamkniętymi oczami

I'll walk the streets, I'll be screaming out your name,
But I'm running in circles, as the world slips away - otworzyłam szybko oczy, jednocześnie wstając do pozycji siedzącej

Słyszałam głos Dean'a. Na pewno jego, tylko jeszcze nie wiedziałam skąd. Rozejrzałam się po pokoju, nie widząc żywej duszy. A może to moja podświadomość nuciła tekst piosenki ? Może Dean jest teraz w swoim pokoju ? Moje plecy po chwili znów dotknęły miękkiej kołdry. Zamknęłam powieki, po czym zaczęłam znów nucić piosenkę.

And I hate to stay, but I think I might,
As this night stars to end, I won't go out without a fight,
That's right 

Ze mną jest coś chyba nie tak. Znów słyszę śpiew jakiegoś mężczyzny... Ale jak, skoro nikogo tu nie ma ? Otworzyłam ponownie oczy. Postanowiłam dokładniej rozejrzeć się po pokoju. Może on jest w łazience ? Spuściłam stopy na 'podłogę'.. Jeżeli tak to można nazwać. Zdecydowanie to nie podłoga. Przecież ona nie jest miękka. Mój wzrok zjechał na dół, by po chwili ujrzeć blondyna z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Na samą myśl, że on był tutaj przez cały czas i słyszał jak brzydko śpiewam, śmiać mi się chcę. Szybko zabrałam swoje nogi, po czym znów położyłam je na łóżku. Dean wstał do pozycji siedzącej, po czym zaczął wpatrywać się w moje oczy. Chyba się zarumieniłam, czując jak moje poliki rozpiera gorąc. Chłopak wyciągnął swoje obie ręce w moją stronę, dając znak bym się mu nie sprzeciwiała. Zrobiłam jak chciał. Po chwili siedziałam mu na nogach, a jego dłonie spokojnie spoczywały na mojej talii. Oparłam swoje czoło, o jego, po czym delikatnie cmoknęłam go w usta. Widziałam grymas na jego twarzy, wiedziałam, że zwykły całus mu nie wystarczy. Zawsze musi całować się po 'francusku' ? Moje dłonie znalazły się na jego karku, przyciągając jego wargi, do moich. W sumie to mi też tego brakowało. Nasze języki poruszały się w jednym, wolnym tempie. 

-Pięknie - powiedział w trakcie całowania - Śpiewasz - oderwał swoje usta od moich
-Nie prawda, brzydko 
-Nie kłóć się ze mną, okay - zaśmiał się
-Ughh. A poza tym, to kiedy ty tutaj wszedłeś ? - zapytałam
-A to już pozo stawie sobie - uśmiechnął się

W tym momencie do pokoju weszła Phoebe. Zaczęła się na nas patrzeć. Nic dziwnego, właśnie siedzę na Dean'ie okrakiem. Musi to wyglądać, albo zabawnie, albo ... dziwnie. Uśmiechnęła się pod nosem. Wtem do pomieszczenia wszedł, a właściwie to wbiegł Kieran. Miał uśmiech od ucha, do ucha.

-Słuchajcie ! Dzwonił Luke i przyjedzie jutro rano, na jakieś 3 dni !
-Luke ?! - zapytał Dean
-Tak, nie cieszysz się ?
-Bardzo - uśmiechnął się sztucznie
-Ja też nie przepadam za Luke'iem - odparła Phoebe
-Ej, no co jest z wami ? Przecież Luke jest spoko. Może przynajmniej Vanessa go polubi - uśmiechnął się
-Na pewno - popatrzyłam na Dean'a z uśmiechem, który po chwili znikł, gdyż Dean patrzył na mnie surowym wzrokiem

Po pewnym czasie Kieran i Phoebe opuścili pokój. Zostałam tylko ja i Dean. Usiedliśmy na skraju łóżka.

-On tu nie powinien przyjeżdżać. Może wszystko zepsuć. Zepsuć wszystko między nami ! - schował głowę w dłonie
-Jak to ? O co ci chodzi Dean ?
-Przeszłość - popatrzył na mnie ze łzami w oczach






_________________________________________________


Hej :) Dodaję 14. Jakiś taki nijaki mi wyszedł ;c Następny będzie lepszy ! Obiecuję ! Od razu mówię, że nie wiem kiedy go dodam, gdyż nie mam go w ogóle zaczętego ... ;c Ale postaram się go napisać i w niedziele/poniedziałek/wtorek się pojawi. Nie bądźcie źli... W gimbazie dużo zadają, pani od historii pyta nakażdej lekcji... Tragedia ... ;/// + Dostałam 2 nominacje do Liebster Award. Moje odpowiedzi i nominowane blogi znajdziecie w zakładce obok :) Much love xx




piątek, 20 września 2013

Chapter thirteen

-Która godzina ?! - wrzasnęłam z niedowierzaniem
-11:49 - odparła Emily
-Kurwa, za około 10 minut przyjadą po mnie, a ja dopiero zaczynam się ubierać ?! Boże, boże, boże.

Wzięłam przygotowane wczoraj ubranie, które jakimś cudem znalazło się na podłodze, po czym zaczęłam się przebierać. Ubrana pobiegłam do łazienki. Rozczesałam włosy i rozłożyłam je na obu ramionach. Nie miałam czasu na malowanie... Wzięłam walizkę i szybko wyszłam z pokoju. Walizka dosłownie zjechała po schodach na dół... Zeszłam zaraz za nią i wyszłam przed dom, gdzie właśnie podjechał bordowy duży samochód. Wysiedli z niego chłopaki, a także Phoebe i Cattie. Podbiegłam do nim i każdego mocno wyściskałam. Powiem szczerze, tęskniłam za nimi, bo dawno ich nie widziałam. Kieran zapakował moją walizkę, a chwile później spytał się czy może skorzystać z toalety... Zgodziłam się, bo jak mogłam mu odmówić. Zsikał by się biedak. Haha. Uściskałam mocno Emily, bo co jak co nie będę jej widzieć... Zaraz, zaraz. Nawet nie wiem za ile dni wracamy.

-Dean ?
-Tak skarbie - złapał mnie w talii
-Na ile dni tam jedziemy ? - zapytałam
-Ummm... Chyba na 9 - uśmiechnął się
-9 dni z tobą - przytuliłam go
-9 dni z najpiękniejszą dziewczyną na świecie
-9 dni z najprzystojniejszym blondynem na całej kuli ziemskiej
-9 dni z ... - przerwano mu
-Gołąbeczki jedziemy już - zaśmiał się Sean

Wyrwałam się z objęć i ruszyłam w stronę auta. Dean mnie dogonił, po czym objął ramieniem.

-Z najseksowniejszą kobietą pod słońcem ... przepraszam, z dziewczyną - pocałował mnie w policzek
-A co za różnica ?
-Bo... kobietą zostaniesz niedługo - uśmiechnął się

Zarumieniona wsiadłam do samochodu. Pomachałam i powysyłałam mnóstwo buziaków w stronę Emily, po czym auto ruszyło. Emily zniknęła z mojego pola widzenia. Przytuliłam się do Dean'a i zamknęłam oczy.

                                                      *****

-Dojechaliśmy skarbie - pocałował mnie w policzek
-Już ? Czemu tak szybko ? - zapytałam
-Spałaś - zaśmiał się

Wszyscy wysiedliśmy z auta. Ku moim oczom pojawił się duży drewniany domek z werandą i wielkim ogrodem. Był piękny. Od razu wiedziałam, że to początek najlepszych wakacji na jakich byłam. Wzięłam swoją walizkę, po czym z dziewczynami od razu czym prędzej poszłyśmy wybrać pokój dla siebie. W końcu one były tu też pierwszy raz. Z trudem weszłyśmy po schodach z walizkami, po czym biegałyśmy od pokoju, do pokoju, by wybrać ten jeden... idealny dla nas.

-Dziewczyny ! Chodźcie tutaj ! - krzyczała Phoebe
-Tak ? - powiedziałyśmy w tym samym czasie
-Może weźmy ten ? Jest duży i piękny - uśmiechnęła się
-Też mi się podoba - odparła Cattie
-No to bierzemy - uśmiechnęłam się
-Chodźmy powiedzmy chłopakom - zaproponowała Cattie

Zeszłyśmy na dół. Chłopaki jeszcze rozpakowywali swoje bagaże. Wybiegłyśmy przed dom, po czym krzyknęłyśmy razem, że zajęłyśmy pokój na samym końcu korytarza. Wszyscy byli zadowoleni... Chociaż widać było, że Dean sztucznie się uśmiechnął.

-Ej, coś ci jest ? - zapytałam podchodząc do blondyna
-Po prostu myślałem, że będziesz ze mną w pokoju - uśmiechnął się
-Przecież jesteśmy w jednym mieszkaniu, Dean. Nie ucieknę ci nigdzie - zachichotałam
-Mam nadzieję - pocałował mnie w policzek - Chodźmy się lepiej rozpakować.
-Okay - uśmiechnęłam się

Poszliśmy do swoich pokoi. Dziewczyny leżały na swoich łóżkach. Wyglądały  na zmęczone. Zresztą ja też byłam trochę śpiąca. Otworzyłam walizkę, po czym zaczęłam wyjmować i zarazem nosić ubrania do szafy. Po 15 minutach skończyłam. Spojrzałam na Phoebe i Cattie. One... spały. Nagle mój IPhon'e zawibrował, co oznaczało nową wiadomość. Przesunęłam palcem po ekranie.



Nie miałam nic innego do roboty, dlatego zdecydowałam, że pofatyguję się te kilka metrów do pokoju Dean'a. Zapukałam w drewnianą powłokę, lecz nie usłyszałam żadnego głosu, mówiącego na przykład 'Proszę'. Weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Nagle ktoś złapał mnie w talii i zaczął kręcić. Kiedy stanęłam na nogach, szybko odwróciłam się, by po chwili zobaczyć znajomą mi twarz blondyna.

-Co ty robisz ? - zaśmiałam się
-Nie wiem - uśmiechnął się - Tęskniłem.
-Przecież nie widzieliśmy się zaledwie 20 minut, a może i mniej.
-Wiem, ale i tak tęskniłem. Tęskniłem za twoim dotykiem - dotknął mojego policzka - Za twoim ciałem - objął mnie w talii - I za twoimi ustami - musnął moje usta delikatnie swoimi - Po prostu tęskniłem.

Blondyn zaczął prowadzić nas w stronę łóżka. Kiedy do niego podeszliśmy delikatnie położył mnie na nim, a chwile później zawisł nade mną, wpatrując się głęboko w moje oczy.

-Vanessa j-ja ... muszę ci coś powiedzieć... - odparł, opadając ciałem koło mnie - Brałem.
-Co brałeś ?
-Prochy... - przełknął ślinę
-Kiedy ? - zapytałam, nie wierząc w to co właśnie usłyszałam
-Jakiś rok temu. Nie martw się już nie biorę.
-Ale brałeś - zacisnęłam zęby
-Tak, ale Vanessa... ja byłem innym człowiekiem.
-Nie obchodzi mnie kim byłeś... chodzi mi o to, że brałeś. Brałeś prochy - usiadłam
-Ale już nie biorę ile razy mam ci to mówić.
-Ale brałeś ! - dotknął dłonią moje plecy - Idę do siebie. Jestem zmęczona - wstałam, kierując się do drzwi
-Vanessa... - odparł - Nie idź - powiedział cichszym tonem

Odwróciłam się w jego stronę, po czym wyszłam z pomieszczenia, by po chwili znaleźć się w swoim pokoju. Dziewczyny rozmawiały o czymś siedząc na podłodze. Przeszłam obok nich, po czym rzuciłam się twarzą na łóżko.

-Vanessa, co jest ? - zapytała Cattie
-Nic - wymamrotałam - Jestem zmęczona.
-Idziemy do ogrodu. Przyjdź do nas
-Uhm


*Dean's Pow*

-Ale brałeś ! - delikatnie dotknąłem jej pleców - Idę do siebie. Jestem zmęczona - wstała i zaczęła kierować się w stronę drzwi
-Vanessa... - mruknąłem - Nie idź - powiedziałem cichszym tonem

Szlag. Może nie powinienem mówić jej teraz o tym. Może za wcześnie. Kurwa. Nie chcę jej stracić przez głupstwo. Brałem. Tak. Ale to przeszłość. Powiedziałem jej to, bo powinna wiedzieć, co robiłem i że już z tym skończyłem. Poznałem ją i nie zrobię nic, co mogło by zaszkodzić naszemu związkowi. Wstałem z łóżka, po czym wyszedłem z pokoju. Zbiegłem po schodach, zmierzając ku ogrodowi. Na hamaku bujał się Kit z Phoebe, jednocześnie wymieniając się śliną. Co bym zrobił, żeby być na jego miejscu razem z Vanessą. Ech... Kieran, Sean i Cattie siedzieli na dużej drewnianej huśtawce. Przysiadłem się do nich.

-Co jest Dean ? - zapytał Kieran
-A jak myślisz ? - popatrzyłem na niego
-Vanessa ?
-A kto inny...
-Pokłóciliście się ? - zapytał Sean
-Powiedziałem jej, że brałem - oparłem głowę o dłonie
-I ? - zapytał Kieran
-I nie wiem. Jest zła, że to robiłem... Kurwa, nie chcę jej stracić.
-Nie stracisz - uśmiechnęła się Cattie - Za bardzo cię kocha - popatrzyłem na nią ze łzami w oczach - Zresztą ty też ją za bardzo kochasz. Nie dopuścisz do tego - uniosła kąciki ust


                                                   ******

-Niech ktoś zawoła Vanesse. Ognisko już rozpalone - powiedział Kit
-Ja po nią pójdę - powiedziała Cattie

Obserwowałem jak dziewczyna wchodzi do domu. Po 5 minutach wyszła z niego razem z moją ukochaną. Popatrzyliśmy sobie w oczy, ale ona szybko odwróciła wzrok. Obie usiadły koło Phoebe przy ognisku. Zaczęły rozmawiać, ale widziałem na twarzy Vanessy, że czymś się martwi. Czy to jest związane ze mną ? Może... Zauważając, że Kieran, Sean i Kit też siedzą przy ognisku, postanowiłem, iż dołączę się do nich. Usiadłem obok Kieran'a na przeciwko Vanessy, od razu rzucając swoje spojrzenie na nią. Siedziała ubrana w krótkie szorty i różowy obcisły top. Nie było jej za zimno ? Nie żeby coś, ale jest już ciemno, a godzina nie jest za wczesna. Wpatrywała się w płomienie ognia, kompletnie nie słuchając dziewczyn obok niej siedzących. Czasem powiedziała parę słów i tyle. Tak, to na pewno przeze mnie. To przeze mnie jest smutna. Jak ja chciałbym ją teraz przytulić i ogrzać swoim ciałem... Czemu ona nie rozumie, że moja przeszłość nigdy nie wróci... Nie wróci, kiedy ona jest przy mnie ? Pamiętam dzień kiedy pierwszy raz wziąłem biały proszek... Zakręciło mi się w głowie i to bardzo, ale po jakimś czasie przestało. Zapomniałem o wszystkim. Byłem wtedy w Night Clubie. Było tam pełno dziewczyn. Powiem szczerze... chciałem każdą z nich poderwać, a potem uprawiać z nimi seks na zapleczu... Nieraz się zdarzyło, że to robiłem. Byłem kimś innym. Nie interesowałem się, co stanie się z tymi dziewczynami potem, albo czy wrócę do domu w nocy, czy nad ranem. Wtedy miałem to wszystko w dupie. Byłem w pod pływem prochów i nikt nie mógł mnie powstrzymać. Co chciałem, to dostawałem. Ale zmieniłem się. Zmieniłem się, od pierwszego razu, gdy zobaczyłem Vanesse. Przy niej zapomniałem o przeszłości, ale gdy już sobie przypomniałem musiałem jej to powiedzieć, bo w końcu, bycie z kimś w związku polega między innymi na szczerości. Chciałbym jej to wszystko opowiedzieć, ale wiem, że nie zechce mnie słuchać i jeszcze bardziej się na mnie... jakby to powiedzieć, obrazi. Powinna wiedzieć, co robiłem zanim ją poznałem. Chcę być wobec niej szczery i dlatego muszę znaleźć odpowiedni moment, by z nią  porozmawiać.

-Vanessa nie jest ci zimno ? - zapytał Kieran
-Trochę.
-Przyniosę ci bluzę.
-Dziękuję - uśmiechnęła się

Gdybyśmy się nie pokłócili, jeżeli można to w ogóle kłótnią nazwać, nie potrzebowałaby bluzy. Ja bym ją przytulił i było by jej cieplutko... Chwilę później wrócił Kieran z czerwoną bluzą firmy Lemon Clothing. Zaraz, zaraz... On nie ma żadnej bluzy w tym kolorze... Czyli, że wziął moją. Podszedł do Vanessy, po czym okrył ją materiałem.

-Dziękuję jeszcze raz - uśmiechnęła się
-Nie ma sprawy. A, tylko że to jest bluza Dean'a. Nie mogłem znaleźć swojej w tym bałaganie - uśmiechnął się
-Okay - popatrzyła na mnie, ale szybko odwróciła wzrok

Kieran zaczął wracać na swoje miejsce, przy okazji puszczając mi oczko. Uśmiechnąłem się, po czym skierowałem wzrok znów na obiekt moich westchnień, na Vanesse. Założyła na siebie czerwony materiał, po czym wtuliła się w niego. Wyglądała pięknie w mojej bluzie. Zawsze wygląda pięknie.

                                            *********


-Dziękuję jeszcze raz - uśmiechnęłam się
-Nie ma sprawy. A, tylko ż to jest bluza Dean'a. Nie mogłem znaleźć swojej w tym bałaganie - uśmiechnął się
-Okay

Kieran okrył mnie czerwoną bluzą Dean'a, lecz po chwili wsunęłam ręce w jej rękawy, w ten sposób zakładając ją na siebie. Wtuliłam się w nią, po czym zaciągnęłam się pięknym zapachem perfum. Poczułam nagłą potrzebę przytulenia się do Dean'a... Ech... Nie potrzebnie obraziłam się na niego, za to, że opowiedział mi co robił w przeszłości. Ja... po prostu boję się, że i tak do tego wróci. Brał kiedyś, może zacząć i teraz. Zapewnił mnie, że już tego nie robi, ale skąd mam mieć pewność, że zatęskni za tym i weźmie trochę ? Obawiam się tego najbardziej. Że znów stanie się takim samym dupkiem jak kiedyś. Nie chcę tego... Cały czas czułam wzrok blondyna na sobie, co mi szczególnie nie przeszkadzało. Wiedziałam, że chcę być teraz przy mnie, zresztą ja też chcę być obok niego. Chcę się wtulić w jego tors... Nie chcę dłużej o tym myśleć. Jestem zmęczona...

-Ja już chyba pójdę. Jestem strasznie zmęczona - uśmiechnęłam się
-Skoro tak, to dobranoc - odparł Kit
-Dobranoc - powiedział Dean, na co tylko się do niego uśmiechnęłam



________________________________________________
Dodaję 13 i liczę na komentarze c:: Chcę zobaczyć ile was jest ! Wystarczy zwykłe 'next', a motywuje c: Mam nowego bloga z przyjaciółką. Więcej informacji na -------------------> http://maybeitstruelovex.blogspot.com/ Jest on z Harry'm c: Pamiętajcie, że kiedy będę kończyć już to opowiadanie zaczynam pisać nowe z Kieran'em c: Inna fabuła, Inna historia ... C: Much love xx

                                     Czytasz = Komentarz
                                                         ~A

poniedziałek, 16 września 2013

Chapter twelve

Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Mruknęłam ciche 'Proszę' i zakryłam się kołdrą, by usiłować zasnąć. Po chwili materiał, którym byłam przykryta zniknął, a przed sobą ujrzałam blondyna. Stał uśmiechnięty, jakby miał z czego.

-Czemu mnie budzisz ?
-Bo... masz zakończenie roku niedługo ? - odparł
-O boże. Która godzina ? Mów !
-8:39.
-Mam zakończenie o 9. Mam trochę czasu. Nie strasz mnie, okay ? - zaśmiałam się
-Okay - wyszczerzył zęby

Wstałam, szybko pościeliłam łóżko i podreptałam do szafy, po ubranie. Dean cały czas się mi przyglądał, dlatego czułam się trochę nie komfortowo. Czy on musi mi się patrzeć na pupę ? Wyjęłam z szafy czarną obcisłą spódniczkę i białą koszulę na krótki rękaw. Pomaszerowałam do łazienki. Zaczełam zdejmować piżamę, ale przypomniało mi się, że nie zamknęłam drwi. Szybko przekręciłam kluczyk, by po chwili zrzucić z siebie ubranie. Założyłam spódniczkę a potem koszulę. Przebrana zabrałam się za makijaż. Nałożyłam podkład, puder i trochę różu, a rzęsy zaczęłam malować maskarą. Włosy rozczesałam i rozłożyłam na obu ramionach. Byłam gotowa. Wyszłam z łazienki, a pierwsze co zobaczyłam to Dean siedzący na łóżku i trzymający w dłoni... co ? Mój czarny koronkowy stanik.

-Dean ! - wyrwałam mu z rąk bieliznę - Czemu grzebiesz w mojej szafie !?
-Ładny - uśmiechnął się
-Zapytałam cię o coś. Odpowiedz.
-Ślicznie wyglądasz.
-Ugh ! Dobra... Idziesz ze mną ? - zapytałam
-Tak, ale nie przywitaliśmy się jeszcze - ułożył usta w dziubek

Pocałowałam go, po czym pociągnęłam za ręke. Stanik rzuciłam gdzieś w kąt. Wyszliśmy z sypialni, kierując się na dół. Przywitałam się z Emily, która przyglądała się nam. Fakt. Trzymaliśmy się za ręce, a ja jej nie powiedziałam, że jesteśmy razem. Ups. Powiem jej potem.


                                                            *****************


Emily nie było w domu, dlatego nie mogłam się pochwalić tym że zdałam. Tak, zdałam. Dziwne, co nie ? Sądzac po moich ocenach każdy mógłby pomyśleć, że zostanę drugi rok w tej klasie, ale na szczęście tak się nie stało. Poszłam wraz z Dean'em do mojego pokoju. To znaczy, chciałam iść sama, ale on nalegał, by pójść ze mną. Idę się tylko przebrać. Nie potrzebuję ochrony. Heloł. Ale przecież mu tak nie powiem... Weszliśmy do mojej spialni. Wzięłam do ręki jakieś krótkie dżinsowe spodenki i biały obcisły top z szafy, po czym poszłam do łazienki.

-Dean możesz z niej wyjść ? Chcę się przebrać - odparłam
-Nie możesz przy mnie ? Vanessa, czego się wstydzisz ? Przecież nie będziesz goła...
-Dean... proszę. Po prostu nie lubię się przebierać przy kimś.
-Ja nie jestem kimś. Jestem twoim chłopakiem - uśmiechnął się
-Wiem, ale na prawdę proszę cię żebyś wyszedł.
-Okay, ale będę liczył do 10, a wtedy do ciebie wejdę.
-Dobra, ja przebiorę się w 5 - uśmiechnęłam się

Blondyn wyszedł, a ja czym prędzej zaczęłam się rozbierać. Zdjęłam spódniczkę, by odrazu założyć spodenki.

-4...5 ... 6 ... - liczył blondyn

Zaczęłam rozpinać guziczki w koszuli, ale na moje nieszczęście nie mogłam jednego rozpiąć. Szlag !

-8 ... 9

Wtem do łazienki wszedł Dean z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

-10, skarbie
-Dean... - zmarszczyłam brwi
-Pomóc ci ?
-Nie sama sobie po ... - przerwał mi
-Nie poradzisz sobie sama. Vanessa, nie wstydź się... proszę. Tylko rozepnę ci guziki - uśmiechnął się
-Dobra... - zgodziłam się

Blondyn podszedł do mnie bliżej, po czym powoli zaczął rozpinać guziczki mojej koszuli. Jeden guzik, drugi guzik, trzeci guzik, czwarty guzik, piąty guzik. Rozpiął wszystkie.

-Dziękuję - uśmiechnęłam sie lekko - Możesz wyjść ?
-Vanessa... - Jesteśmy razem.Czemu nie chcesz mnie do siebie dopuścić ? Nie chcesz bym ci pomagał, widział cię w samym... staniku ... boisz się mnie ? Myślisz, że coś ci zrobię ? - spuścił głowę  - Staram się być dla ciebie najlepszy... Nigdy nie byłem w długim w związku... A teraz, gdy jestem...mam nadzieję... jestem do niczego. Dlaczego jestem tak beznadziejny ?
-Dean, przestań się użalać. Po prostu jestem wstydliwa - zaśmiałam się - Widzę, że się starasz... Nie bój się. Nie stracisz mnie. Kocham cię - pogłaskałam jego policzek
-Też cię kocham - powiedział
-Ty się wzruszyłeś ? - uśmiechnęłam się z niedowierzaniem
-Nie skąd - uśmiechnął się
-Widzę, że masz szliste oczy. To takie słodkie - odparłam

Mocno go przytuliłam, z odwzajemnieniem. Nie lubię jak myśli w ten sposób. Przecież go kocham i wcale nie myślę, że się nie stara, że mu na mnie nie zależy... Po prostu jesteśmy kilka dni w związku. Jeszcze kilka i wszystko będzie okay. Zmianił się na lepsze, a ja nadal pamiętam kiedy był dla mnie dupkiem. Muszę zapomnieć, spędzić z nim więcej czasu. Dlatego cieszę się, że wyjeżdżamy jutro razem. Może nie powinnam Dean'owi dać do zrozumienia, że go odtrącam ? Jestem prawie dorosła i nie mogę być wstydliwa. A może wcale nie jestem wstydliwa, tylko boję się, że będąc w samej bieliźnie Dean może mi coś zrobić ? To bardziej prawdopodone, gdyż nigdy nie byłam wstydliwa... Czemu ja tak myślę. Dean mi nic nie zrobi i wierzę mu. Co z tego, że kiedyś miał wiele dziewczyn, które wykorzystywał. Było minęło, nie powinnam myśleć, że nadal taki jest, bo wiem że zmienił się dla mnie.  Postanowiłam zdjąć koszulę przy nim, by po chwili założyć top. Kiedy to zrobiłam, spojrzałam głęboko w oczy blondyna i się uśmiechnęłam.

-Nie było takie trudne, prawda ? - zapytał podnosząć kąciki ust
-Wcale - zaśmiałam się
-Vanessa... To jedziesz jutro ... z nami ?
-Tak - odparłam
-Jak się cieszę - pocałował mnie w policzek
-Dean mam prośbę. Mógłbyś pójść ze mną dziś do Rose ?
-Kto to Rose ? - zapytał
-To moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, z którą pokłociłam się, kiedy do mnie przyszedłeś... Pamiętasz ?
-Ach, tak. Nie pogodziłaś się z nią jeszcze ?
-Nie - odparłam
-To chodźmy - uśmiechnął się
-Okay

                                                        ***************************



-Cześć Rose - powiedziałam widząc dziewczynę stojącą w drzwiach - Ja ... -przerwała mi uściskiem
-Przepraszam Vanessa. Jestem głupia. Po co ja zaczęłam tą kłótnie. Stęskniłam się za tobą
-Też się stęskniłam. I to ja przepraszam...
-Nie to ja przepraszam - wtrącił się blondyn - Cześć, jestem Dean - uśmiechnął się - Vanessa mi wszystko opowiedziała, czemu się pokłóciłyście. Jeszcze raz przepraszam.
-Jestem Rose - uśmiechnęła się dziewczyna - Ale czemu przepraszasz ? - zapytała
-Bo pomyślałaś, że Vanessa cię okłamała w tym, że nie ma chłopaka. A wtedy ja wszedłem i zacząłem ja przytulać. To przeze mnie ta cała kłótnia.
-Nie ma sprawy - uśmiechnęła się - Wejdziecie ?
-Jasne - przytaknęłam

Usiedliśmy na dużej białej kanapie udekorowanej w czerwone poduszki. Szczerze to byłam tutaj pierwszy raz. Białe ściany, biała kuchnia z dodatkami czerwieni. Bardzo ładnie się urządziła, a raczej urządziły. Rose i jej mama - Chloe. Chyba lubią biały kolor...

-Czego chcecie się napić ? - zapytała Rose
-Masz sok pomarańczowy ? - uśmiechnęłam się
-Jasne, jak zawsze - zaśmiała się - A ty Dean ? Czego się napijesz ?
-Masz colę ?
-Pepsi.
-Okay, to poproszę.

Dziewczyna po paru sekundach wróciła ze szklankami z sokiem i pepsi. Podała mi i Dean'owi, a po chwili usiadła na przeciwko nas. Zaczęła się w nas wpatrywać.

-Vanessa... przepraszam, że spytam... Ale ...
-Dean to jest mój chłopak - uśmiechnęłam się
-A jednak ? - wyszczerzyła zęby
-Jak to 'a jednak' ?
-No bo w dniu, kiedy się pokłócilyśmy, wydawało mi się, że go nie nawidzisz. Ale się myliłam, skoro teraz jesteście zgraną parą.
-Wiesz... wtedy faktycznie tak było - upiłam łyk soku - Nie nawidziłam Dean'a, ale teraz go kocham - uśmiechnęłam się
-No to nie zostaje mi nic innego jak życzyć wam szczęścia - podniosła kąciki ust
-Dziękujemy - powiedzieliśmy w tym samym czasie
-Słodcy jesteście - odparła, na co się uśmiechneliśmy

Przez kolejne 30 minut rozmawialiśmy właściwie o babskich sprawach. Miałam wrażenie, że Dean się nudzi. Ale raczej to jest pewne. Co go interesowało jakie ciuchy kupiła Rose w zeszłym tygodniu, że była u kosmetyczki etc. W końcu jest chłopakiem. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.

-Przepraszam cię - powiedziałam cąłując go w usta
-Za co ?
-No przez cały czas gadałyśmy o naszych sprawach. Przecież ciebie to nie obchodzi.
-Nie, skąd. Dowiedziałem się co lubię dziewczyny - uśmiechnął się - Nic się nie stało.
-To dobrze - zaśmiałam się

Nasze palce się splotły, a oczy zetknęły się. On ma takie piękne brązowe tęczówki... Można się w nich zatracić. Mogłabym się w nie wpatrywać dniami i nocami. Dają takie... ukojenie, spokój, bezpieczeństwo. A przynajmniej tak mi się zdaje. Odwróciłam wzrok. Szliśmy spokojnym krokiem, aż do mojego domu.

-Dean, pomożesz mi w pakowaniu się ? - zapytałam
-Jasne - uśmiechnął się
-To chodź - pociągnęłam go za rękę, otwierając drzwi wejściowe

Emily jeszcze nie było, ale zaraz powinna wrócić. Poszliśmy razem na górę, do mojej sypialni, po czym zamknęłam drzwi. Wyjęłam z pod łóżka dużą czarną walizkę, po czym położylam ją na środku pokoju. Otworzyłam ją i od razu poszłam do szafy, wyjmując masę ciuchów, które chwilę później położyłam na łóżku. W końcu muszę wybrać, nie będę ich wszystkich brać, bo i tak większości z nich nie założę. Usiadłam na łóżku, obok Dean'a  zaczęłam przeglądanie ubrań.

-Dean, jak chcesz to też powybieraj - uśmiechnęłam się
-Okay - odparł - Pamiętam tą sukienkę.
-Jaką ? - podniosłam głowę - Tą ? A skąd ty ją pamiętasz ?
-Widziałem cię w niej w sklepie - uśmiechnął się delikatnie - Pięknie w niej wyglądałaś.
-Dziękuję - zarumieniłam się
-Kocham to w tobie - odparł
-Co ?
-Kiedy sprawiam ci komplement, rumienisz się. Wyglądasz tak uroczo - spojrzał mi głęboko w oczy
-Ummm... Wziąć ją ? - spytałam, na co ten się zaśmiał - Z czego się śmiejesz ? - spoważniałam
-Zawstydziłaś się - wyszczerzył zęby
-Dobra, Dean...skończ - zaśmiałam się - Wziąć ją, czy nie ?
-Tak - uśmiechnął się

Sukienkę położyłam na bok, by potem ją spakować. Znów wzięłam się za przeglądanie ciuchów. Po 10 minutach skończyłam. Wybrałam... nie powiem, sporo rzeczy. Włożyłam je do walizki, a po chwili schowałam do niej również kosmetyki i perfumy.

-Nie bierzesz bielizny ? - zapytał Dean
-Biorę. Czemu miałabym nie brać ?
-Bo nie widziałem, żebyś ją pakowała.
-Zajmę się tym później - uśmiechnęłam się
-Nie możesz teraz ? - uśmiechnął się cwaniacko
-Ech... mogę.

Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej stertę bielizny.Położyłam obok chłopaka na łóżku, a ten odrazu zaczął rozrzucać ją na różne strony łóżka, jak by czegoś szukał.

-Weź to - powiedział, pokazując mi koronkowy różowy stanik - Będziesz w nim słodko wyglądać.
-Słodko ? Przecież będę go miała pod bluzką. Nie będę łazić po domu w samym staniku, Dean - zaśmiałam się - Ale wezmę go, skoro chcesz - uśmiechnęłam się
-Ej czy to ... stringi ? - zaśmiał się
-Co ? Nie... To znaczy... Tak, ale nie moje.
-To kogo w takim razie ?
-Emily. Kiedyś je wzięłam i jakoś tak... Nie oddałam jej... Nie patrz tak na mnie ! - zaśmiałam się
-Okay, okay. Masz ładną... bieliznę... - popatrzył się prosto w moje oczy
-Dziekuję - zarumieniłam się
-Znowu to robisz - zaśmiał się
-Robię co ? - zapytałam
-Rumienisz się !
-Musisz zwracać na to uwagę ? - zapytałam
-Nie muszę, ale to się rzuca w oczy w tej twojej pięknej twarzyczce
-Nie sprawiaj mi komplementów ! - zaśmiałam się
-Nie mogę się oprzeć - podniósł kąciki ust

Wrzuciłam wybraną bieliznę do walizki, po czym ją zamknęłam. Przestawiłam ją pod ścianę, by nikomu nie przeszkadzała. Odwróciłam się i ujrzałam Dean'a, który od razu objął mnie w talii i przyciągnął mocno do siebie, patrząc się w oczy. Zaczął wpatrywać się w moje oczy, a ja w jego. Zaczęliśmy chodzić powoli po pokoju. Cały czas byłam w jego uścisku. Po chwili chłopak zaczął nucić jakąś piosenkę. Przełożył moje ręce na jego kark. Oparłam swoje czoło, o jego ramię. Zaczeliśmy poruszać się w rytm nuconej piosenki.

- "You are the light in the dark
You are the beat of my heart
You are the air that I breathe
You know you make me complete
You're my missing puzle piece" - nucił do mojego ucha

Nagle Dean się zachwiał i poleciał do tyłu... razem ze mną. Wylądowaliśmy oboje na podłodze. Mi nic się nie stało, bo wylądowałam na nim, ale on... na twardej podłodze.

-Nic ci nie jest ? - zapytałam
-Nie skąd - uśmiechnął się
-To dobrze - pocałowałam go delikatnie w usta
-Lubię jak górujesz - uśmiechnął się cwaniacko
-Dean ! Głupku ! - zaśmiałam się
-Ale wolę jak jesteś pode mną - przekręcił nas tak, że teraz ja byłam na podłodze

Wpatrywałam się w oczy Dean'a, a on w moje. Otworzyłam delikatnie usta, by coś powiedzieć, ale postanowiłam, że lepiej będzie jak będę leżeć cicho. Głowa blondyna powoli zniżała się. Nasze usta dzieliły zaledwie milimetry, a po chwili byliśmy zlączeni w delikatnym pocałunku. Wtem do pokoju wparowała Emily. Nie mogła zapukać ? Huh ?

-Cześć Vanessa, słuchaj ja... - zamilkła - Już wychodzę

Wyszła zamykając drzwi, a ja wraz z blondynem zaczeliśmy się śmiać.

-To może ja już pójdę. Też muszę się zapakować - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek
-Okay - również się uśmiechnęłam

Chłopak wstał, podając mi rękę. Po chwili oboje byliśmy już na nogach. Jeszcze raz pocałował mnie w policzek, pożegnaliśmy się i wyszedł. Właśnie całowałam się z Dean'em na podłodze... Taaaaak... Wyszłam z pokoju, by po chwili znaleźć się w sypialni Emily.

-Cześć - uśmiechnęłam się - Co... - przerwała mi
-Przepraszam, że wam przeszkodziłam - wyszczerzyła zęby
-Nic się nie stało. Coś chciałaś ?
-Tak... Nie jadę jutro z wami. Muszę pracować...
-Czyli, że mam jechać sama ?
-Na to wygląda - uśmiechnęła się - Poradzisz sobie.
-Mam 18 lat, no pewnie, że sobie poradzę... Mam Dean'a - przygryzłam wargę
-Oooou. Dean'a ? - poruszyła śmiesznie brwiami
-Tak, jesteśmy razem.
-No to szczęścia - uśmiechnęła się
-Dziękuję. A właśnie... wiesz, o której wyjazd ?
-Ummm... Czekaj. Sean mi mówił.... O, o 12 - odparła
-Okay, dzięki. To ja idę - uśmiechnęłam się

Wróciłam do swojej sypialni, po czym z piżamą w ręku poszłam do łazienki, by wziąć prysznic.


_____________________________________________________________________________
Na początku chcę wam oznajmić, że nie wiem kiedy pojawi się rozdział 13. Co prawda jest on już napisany, ale wtedy bym musiała napisać na odwal rozdział 14. Na większości blogów rozdziały pojawiają się nawet co 2 tygodnie. Więc nie obrazicie się, jak następny rozdział nie będzie w czwartek tylko w niedzielę/poniedziałek ? + Chciałam wam podziękować, że komentujecie, bierzecie udział w ankietach i że jesteście ze mną. Ponad 6800 wyświetleń ! Nie spodziewałam się tego :)) Much love xx

                                                        Czytasz = Komentarz
                                                  ~A

środa, 11 września 2013

Chapter eleven

-Vanessa wstawaj ! Spóźnisz się do szkoły ! - budziła mnie Emily
-Nie idę dziś do szkoły - zakryłam twarz kołdrą
-Czemu to ? Coś się stało ? - zapytała
-Tak. Stało się. Przepraszam Emily, ale nie mogę tego tobie powiedzieć. Muszę sobie z tym sama poradzić.
-Okey... Dobra, daruję ci. Jakby coś, to zawsze jestem pod telefonem. Ja idę do pracy. Pa - wyszła z pokoju

Odkryłam się, po czym podniosłam się do pozycji siedzącej. Przetarłam oczy, po czym wzięłam do ręki IPhon'a.

-7:20 - powiedziałam pod nosem

Przypomniało mi się, że wczoraj wysłałam do Dean'a SMS-a, z przeprosinami. Odpisał ? Nie... Obraził się na mnie ? Tak... Złożę mu dziś wizytę, ale chyba najpierw pójdę jeszcze spać. Okryłam się z powrotem kołdrą, zamknęłam oczy i czekałam na sen.


                                                      ********************


13:00. Na prawdę spałam, aż tyle ? Szybko wstałam z łóżka, po czym podbiegłam do szafy. Wzięłam jakieś dżinsowe krótkie spodenki i białą obcisłą bluzkę. W łazience zrobiłam makijaż i się uczesałam. Wyszłam z pokoju i zaczęłam zmierzać w kierunku schodów. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i ruszyłam czym prędzej do domu chłopaków. Nie musiałam się śpieszyć, ale
chciałam jak najszybciej go przeprosić i wyjaśnić kilka spraw. Nie chcę z tym zwlekać. Kiedy dotarłam do domu, zaciągnęłam się świeżym powietrzem, by po chwili je wypuścić. Nie powiem, ale na prawdę się denerwowałam. Nacisnęłam przycisk dzwonka, by po chwili czekać na kogoś kto otworzy mi drzwi. Słyszałam jak ktoś podchodzi do nich, a potem je otwiera. Kamień spadł mi z serca, jak otworzył mi Kit. Nie wiem czemu tak się stało, ale denerwowałam się, że jeżeli Dean by otworzył mi drzwi, to nawet by mnie nie wpuścił do domu i nie dał by mi nic wyjaśnić. Przywitałam się z chłopakiem, po czym go przytuliłam. Dawno go nie widziałam. Zresztą tak samo jak Kieran'a. No, a z najstarszym widziałam się wczoraj... Powiedziałam Kit'owi, że muszę porozmawiać z Dean'em, po czym poszłam na górę do jego pokoju. Podeszłam do jego drzwi, po czym zapukałam w drewnianą powłokę. Kiedy usłyszałam ciche 'Proszę', weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Dean leżał na swoim łóżku, twarzą na poduszce. O czym on tak dumał ? Podeszłam do jego łóżka, po czym usiadłam na jego skraju.

-Po co tu przyszłaś ? - przekręcił głowę
-Chciałam cię przeprosić.
-Za co ? Za to, że nie powiedziałaś mi, że masz chłopaka ?
-Za to też - spuściłam głowę - I za to, że w ogóle, przyszłam wtedy do waszego domu, by was poznać. Gdyby nie tamto spotkanie, pewnie byśmy się nie znali i byś się we mnie nie kochał... Zresztą ja też bym nie kochała ciebie.
-To w końcu mnie kochasz ? - wstał do pozycji siedzącej
-Ummm...

Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tak, czy nie ? Kiedy jestem przy nim, kiedy mnie dotyka, kiedy do mnie mówi stado motyli lata w moim brzuchu. Sam jego ochrypnięty głos, sprawia, że mam ciarki. Kocham, kiedy jest przy mnie. Kocham, gdy jego tęczówki wpatrują się w moje, a moje w jego. Kocham, kiedy mówi do mnie 'skarbie'. Kocham wszystko co z nim związane. Czy mogę nazwać to stanem zakochania ? Chyba teraz uświadomiłam sobie, że tak. Tak, kocham go. I jestem w pełni pewna tego uczucia.

-Vanessa, kochasz mnie ? - ponowił pytanie
-Tak. I to bardzo...

Blondyn wstał, a po chwili znalazł się przede mną. Ja również wstałam, by po chwili mocno go przytulić. Pojedyncza łza spłynęła powoli po moim policzku. Kiedy 'odkleiliśmy' się od siebie, Dean zauważył, że się wzruszyłam, po czym kciukiem delikatnie otarł mokry ślad, pozostawiony przez strużkę słonej cieczy. Niestety po chwili, moje poliki były znów mokre, gdyż coś mnie ruszyło i zaczęłam płakać.

-Płaczesz ze szczęścia ? - uśmiechnął się
-Nie - odparłam - Dean... Kocham cię, ale ...
-Ale co ? - posmutniał
-Ale nadal jestem w związku z Mark'iem  - zaczęłam bardziej płakać
-Nie martw się. Jeżeli mnie kochasz, to zerwij z nim ... i  bądź ze mną.
-To nie jest takie proste. Jak ja mu powiem, że coś mi się odwidziało i już go nie kocham ? - oparłam czoło o jego tors
-Pójdziemy do niego razem. Dodam ci otuchy.
-Na prawdę ? - podniosłam głowę
-Tak skarbie - uśmiechnął się
-Dziękuję.
-To...idziemy ? - zapytał
-Gdzie ?
-No do tego twojego Mark'a.
-Dziś ?
-A kiedy ?
-No okay, możemy iść. Ale ...
-Nie ma żadnego 'ale'. Chcę byś byłą moją dziewczyną już dziś - pocałował mnie w policzek

                                                            ******************
Zapukałam w drewnianą powłokę, czekając aż Mark otworzy mi drzwi. Dean przez całą drogę, aż do teraz trzymał moją rękę. Denerwowałam się tym spotkaniem. I to bardzo.

-Vanessa, może ja odejdę stąd ? Dasz sobie sama radę ? - zapytał
-Nie ! Masz tu być, ze mną. Potrzebuję cię - pociągnęłam go za ramię
-Okey, skoro chcesz - uśmiechnął się

Po chwili w drzwiach stanął mój chłopak...jeszcze mój. Przywitałam się, po czym spytałam czy wpuści mnie i Dean'a, ten przytaknął, a po chwili byliśmy już w środku. Nie wiedziałam od czego mam zacząć. Od jakich słów... Właśnie miałam zerwać z moim chłopakiem. Nie powiem, to nie jest takie proste.

-Mark, to jest Dean - wskazałam na blondyna - Dean, to jest Mark.
-Hej - odparł brunet, na co Dean tylko pokiwał głową.
-Mark to co zaraz ci powiem... być może zmieni twoje życie - przełknęłam ślinę - Powiem prosto z mostu. Nie kocham cię i zrywam z tobą.
-Jasne - uśmiechnął się
-Jasne ? Ja właśnie z tobą zerwałam. Mark ? Cieszysz się ?
-Vanessa. Ja też cię nie kocham. Chciałem dziś to z tobą załatwić...
-To dobrze - uśmiechnęłam się - Zostaniemy przyjaciółmi ?

Mark przytaknął, a po chwili byliśmy złączeni w uścisku. Widziałam kątem oka, że Dean'owi się to nie pooba. Czyżby był zazdrosny ? Co chwilę odwracał głowę w inną stronę, byle by nas nie oglądać.

-Vanessa, możemy już iść ? Śpieszy mi się - odparł Dean
-Jasne, już idziemy - uśmiechnęłam się - Do zobaczenia jutro Mark
-Do zobaczenia - uśmiechnął się brunet

Wyszliśmy z domu. Widziałam, że Dean jest nie w humorze. Czemu ? Dlatego, że przytulałam się z Mark'iem ? Przecież był świadkiem, jak z nim zrywam i że zostajemy przyjaciółmi. Co za debil.

-Nie musiałaś się z nim tak przytulać - burknął blondyn
-Dean ! Przecież z nim zerwałam - zaśmiałam się
-Wiem, wiem. Przepraszam
-Nic się nie stało zazdrośnisiu
-Ja ? Zazdrośniś ? Zresztą nie wypowiem się na ten temat - uśmiechnął się - Vanessa to ... zostaniesz moją dziewczyną ? - zarumienił się
-No nie wiem, nie wiem.
-Vanessa... - posmutniał
-No jasne, że tak ! - pocałowałam go w policzek
-Kocham cię
-Ja ciebie też - uśmiechnęłam się

Nareszcie jestem z chłopakiem, którego kocham. Nareszcie jestem szczęśliwa. Wiem, że Dean też darzy mnie tym uczuciem i wiem, że zmienił się... dla mnie. Gdyby ktoś powiedział mi kiedyś, że zakocham się w chłopaku, którego nienawidziłam, śmiałabym się. Nie nawidziłam Dean'a. Był dla mnie dupkiem. A teraz ? Teraz jestem z nim w związku i jest dla mnie najważniejszy. Nie wiem czy ten związek będzie szczęśliwy, bo dopiero zaczęliśmy. Mam nadzieję, że nam się uda i wszystko będzie dobrze.


                                             ********************


Leżeliśmy razem na łóżku Dean'a, opowiadając o sobie, o naszym życiu, pierwszych miłościach etc. Chcieliśmy się lepiej poznać, bo przyznaję, nie znamy się perfekcyjnie, a powinniśmy. Dowiedziałam się wiele rzeczy na temat blondyna na przykład, że jego ulubionym kolorem jest czerwony, o jego 3 bracie - Reece'ie, który podobno wyjechał na ileś tam lat do USA. Nie mają dobrych kontaktów ze sobą, ale nie chcę się mieszać dlaczego, etc.

-Dean...Ummm...
-Śmiało, skarbie - uśmiechnął się
-Wiemy o sobie już wiele, ale ja nadal nie wiem... jaki byłeś kiedyś... Ile miałeś dziewczyn...
-Rozumiem - przekręcił się na plecy, a dłonie położył na brzuchu - Opowiem ci wszystko, ale obiecaj, że się ode mnie nie odwrócisz.
-Obiecuję
-Ech... Miałem bardzo dużo dziewczyn... Większość była na ... na jedną noc. Wiesz... Żeby się zabawić. Uprawialiśmy seks, a następnego dnia budziłem się sam w łóżku... Od razu chcę cię zapewnić, że z tobą tak nie jest... Kocham cię i nigdy bym cię nie wykorzystał.
-A skąd mam mieć pewność ? - również przekręciłam się na plecy - Skąd mam mieć pewność, że ta cała akcja, że mnie kochasz etc, to tylko przykrywka ? Może zależy ci tylko na jednym ?
-Nawet tak nie myśl ! Przecież wiesz, że cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejsza...
-Ale skąd mam mieć tą pewność ? - zapytałam
-Jak mam ci to udowodnić ?
-Nie musisz... Wystarczy, że przy mnie będziesz - uśmiechnęłam się
-Będę, skarbie - pocałował mnie w policzek - Muszę ci coś powiedzieć.
-Uhm, mów.
-W sobotę wyjeżdżam z braćmi, Kit'em i dziewczynami nad jezioro, do naszego domku. Proszę, jedź z nami.
-Muszę się zastanowić.
-Ale chcesz ? - zapytał
-Jasne, że chcę, ale nie wiem. A Emily ?
-Sean miał się jej zapytać.
-Zastanowię się i dam ci potem znać, okay ?
-Dobrze.

Czy chcę z nimi jechać ? Głupie pytanie. Jasne, że chcę. W końcu spędzimy ze sobą całe dni. Będę przy nim 24/7. Zbliżymy się do siebie jeszcze bardziej... Codzienne wygrzewanie się nad jeziorem, opalanie się, może ogniska... Szkoda tylko, że wyjazd w sobotę, a dziś jest dopiero wtorek...

-Dean, jak ty nas sobie wyobrażasz ? - zapytałam, podnosząc się do pozycji siedzącej - Myślisz, że będziemy ze sobą co najmniej miesiąc ? - spojrzałam na niego
-Jeżeli się postaramy, to tak - również usiadł - Nie chcę cię za nic stracić. Będę się o ciebie troszczył, będę się tobą opiekował, szanował ... i sprawiał, że będziesz się czuć dobrze.
-Czuć dobrze ? Czyli ?
-No wiesz ... - uśmiechnął się cwaniacko
-Dean... - zarumieniłam się, co zauważył
-No co ? Mówię prawdę. Będziesz się czuć jak w niebie. Sprawię ci przyjemność...
-Dobra, rozumiem. Nie musisz dalej rozwijać tej odpowiedzi - zaśmiałam się, po czym znów położyłam się.

Wpatrywałam się w sufit, aż do momentu, gdy nade mną znalazł się Dean. Położył swoje obie ręce po obu stronach mojego ciała, tak że nie mogłam się podnieść. Znów nasze oczy się spotkały. Blondyn zaczął powoli zniżać swoją głowę, by po chwili zostawiać pocałunki na mojej szyi. Żeby dać mu większy dostęp, podniosłam głowę lekko w górę. Przygryzałam co jakiś czas wargę, by zapobiec nie kontrolowanym odgłosom wydostać się z ust. Wiem, że by się napalił i sami wiecie co ... Po kilku sekundach poczułam jego zimną dłoń na moich plecach. Jeździł opuszkami palców w górę, aż do materiału mojego białego stanika, przez co przez moje ciało przechodziły ciarki, do dołu. Jego pocałunki z szyi, zostały przeniesione na usta. Z każdym całusem, stawały się zachłanniejsze i pełne pożądania. Nasze oddechy przyśpieszyły, a nam zrobiło się gorąco. Nie chciałam, by przestał... Byśmy przestali. Było cudownie.

*Dean's Pow*

Zrobiło nam się gorąco. Cały czas całowaliśmy się, ale na chwile przerwałem, gdyż musiałem zdjąć koszulkę. Podniosłem się i przesunąłem ją przez ciało, odkrywszy mój tors. Materiał rzuciłem gdzieś na podłogę, po czym zacząłem to co przed chwilą przerwaliśmy. Niestety długo to nie trwało, bo tym razem Vanessa przerwała nasze pocałunki. Odepchnęła mnie, a ja usiadłem obok niej, ona również usiadła.

-Co my robimy Dean ? - zapytała
-Przepraszam, nie powinienem zacząć tego wszystkiego... - spuściłem głowę, bo wiem, że nie była gotowa, na to co chciałem przed chwilą zrobić
-Nie przepraszaj. To ja przepraszam. Nie jestem gotowa i  tyle. Może jestem nie odpowiednią dziewczyną dla ciebie ?
-Nie mów tak ! To właśnie ty zmieniłaś moje życie, to właśnie ty jesteś tą jedyną. Vanessa, przepraszam. Nie chciałem ... - odparłem
-Muszę iść

Uśmiechnęła się delikatnie, po czym pocałowała mój policzek. Wstała, po czym zacząłem obserwować jak przechodzi obok mnie, by po chwili wyjść z pokoju... Nie powinienem tak od razu tego chcieć.. Dopiero zostaliśmy parą, a ja głupi myślałem, że jednak ulegnie... Znów wychodzi, że zależy mi na jednym. Jak mogłem tak myśleć. Ona nie jest dziewczyną, którą przelecę i zostawię ! No ludzie ! To moja ukochana, jedyna, piękna i urocza Vanessa... Nie chcę, żeby pomyślała sobie, że jestem taki sam jak kiedyś. Nie chcę, by widziała wobec mojej osoby zagrożenie... Nie zrobię jej niczego, ale ona może myśli inaczej. Po tym jak powiedziałem jej jaki byłem... o tych dziewczynach... Boże. Może na prawdę zacznie uważać mnie nie jako swojego chłopaka, tylko jako niebezpieczeństwo. Może będzie się mnie bać, będzie napięta w moim towarzystwie. Kurwa, ja mam sprawiać by czuła się bezpiecznie, a nie inaczej ! Schrzaniłem wszystko, a najgorsze jest to, że mogę ją stracić, przez głupstwo. Może pomyślała, że się nie zmieniłem i uważam ją jako zabawkę, ale tak nie jest. Sam się dziwię, że zmieniłem się dla... dziewczyny. No cóż. Każdy się zmienia.Musiałem wyładować emocje, dlatego po chwili z moich ust wydostał się głośny krzyk. Zrobiło mi się lepiej. Trochę... Nagle Kieran wbiegł do mojego pokoju.

-Coś się stało ? - zapytał
-Nie, a co miało się stać ?
-Nooo... słyszałem jak krzyczysz.
-Och... Siadaj. - odparłem

Zamknął drzwi, po czym usadowił się obok mnie. Zaczął wpatrywać się we mnie jak w obrazek, próbując odczytać co jest nie tak.

-Mogłem ją stracić... - powiedziałem
-Kogo ?
-Vanesse ! A kogo ?
-Jesteście razem ?! Od kiedy ?
-A no tak nic jeszcze nie wiesz... Od dziś. I spieprzyłem. Ona może teraz myśli, że jestem taki jak kiedyś ! Kieran... Nie powinna tak myśleć. Zmieniłem się. Sam to chyba zauważyłeś.
-Co zrobiłeś, że tak ma myśleć ?
-Powiedzmy... dobierałem się do niej... - spuściłem głowę
-Dean, tak nie można z dziewczynami. Szczególnie w pierwszym dniu.
-Wiem ! Kieran, wiem ! Ale ona tak na mnie działa... Nie chciałem.
-Może i nie, ale postaw się na miejscu Vanessy - odparł
-Ja wiem, że nie jest gotowa, ale ona mi ulegała ! Dopiero po jakimś czasie mnie odepchnęła...
-Dean, po prostu ją przeproś i dowiedz się co o tobie teraz myśli. Jak coś to pomogę - uśmiechnął się
-Okay. Dzięki - odwzajemniłem gest
-Dobra, idę - odparł - Oglądamy jakiś film w telewizji, zejdź do nas jak chcesz.
-Mhm - przytaknąłem

Po chwili w pokoju byłem tylko ja. Nie zwlekając wziąłem IPhon'a do dłoni, po czym zacząłem szukanie numeru do Vanessy. Gdy znalazłem, nacisnąłem na zieloną słuchawkę, by się z nią połączyć. Po 5 sygnale odebrała.

-Cześć Vanessa. Słuchaj ja ... - przerwała mi
-Dean. Nie przepraszaj, jeżeli masz taki zamiar. Wszystko jest okay.
-Ale ja muszę... Przepraszam.
-Nic się nie stało - zaśmiała się
-Jeżeli uważasz, że jestem taki sam jak kiedyś to źle myślisz. Mam nadzieję, że wiesz że jesteś moją ukochaną. Kocham cię. Proszę nie bój się mnie j-ja ...
-Dean ! Uspokój się ! Też cię kocham i wcale tak nie myślę. To ja powinnam przeprosić, że tego nie chciałam. Po prostu... nie jestem gotowa. Rozumiesz ?
-Jasne, że rozumiem i dlatego przepraszam cię, że nalegałem.
-Wcale nie nalegałeś. To ja ulegałam. Zresztą było minęło. Udajmy, że tego nie było.
-Okay, ale pamiętaj. Nie chcę cię stracić. Jesteś częścią mnie. Zależy mi na tobie, nawet nie wiesz jak bardzo.
-A mi na tobie. Kocham cię.
-Też cię kocham - uśmiechnąłem się
-Muszę kończyć - powiedziała
-Okay - odparłem - Do zobaczenia skarbie.
-Do zobaczenia.

Odłożyłem komórkę i położyłem ją gdzieś na szafce. Mimowolnie dwa kąciki moich ust podniosły się ku górze, na myśl, że nie straciłem Vanessy. Teraz będę nad sobą bardziej panował. Kiedy przyjdzie pora... zrobimy to. Nie śpieszy mi się.

*Vanessa's Pow*

Rozłączyłam się, po czym wyszłam ze swojego pokoju. Zeszłam na dół, gdzie na kanapie siedziała zapatrzona w telewizor Emily. Usiadłam koło niej. Film, który właśnie oglądałyśmy tak mnie wciągnął, że nie zwracałam na nic uwagi.



________________________________________________________________________

Miałam dodać jutro, ale nie mogłam się powstrzymać, haha :)) Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Liczę na opinię i komentarze :) Much love x

                                                         Czytasz = Komentarz
                                                                            ~A

poniedziałek, 9 września 2013

Chapter ten

-Kurwa - wymamrotał Dean

Nie opodal nas stała Aria z 3 chłopakami. Mieli około 21 lat. Byli nieźle umięśnieni. Ale po co tu z nimi przyszła ? O kurde. Zapomniałam. Przecież mówiła mi jeszcze dziś rano, że jak nie odczepię się od Dean'a to tego pożałuję. A teraz stoję przyparta do muru i jego ręce znajdują się na mojej talii... Czy oni chcą mnie pobić ?

-Przeszkadzam wam, gołąbeczki ? - zapytała z uśmiechem na ustach dziewczyna
-O co ci chodzi ? - blondyn podszedł do niej
-Mówiłam, że tak łatwo ci to nie ujdzie - zaśmiała się - Poznajcie się. To jest Chris, Mike i Josh, a to Dean i ... suka.
-Nie nazywaj jej tak - wycedził blondyn przez zęby
-No dobra... Dziwka.
-Kurwa - przelknął Dean

Blondyn popchnął ją z taką siłą, że o mało co nie upadła na ziemię. Po chwili jeden z tych napakowanych kolesi przyparł Dean'a do drzewa, po czym wymierzył w twarz chłopaka dwa ciosy. Boże, to było okropne. Chciałam coś zrobić, ale co ja, słaba dziewczyna może zrobić takiemu 'wielkoludowi' ? Dean oddał jeden cios, ale niestety ten chłopak uderzył go jeszcze raz.
Jak pamiętam - Mike, odszedł, a przyszedł chyba Josh, który uderzył blondyna mocno w brzuch, na co ten zajęczał z bólu i ukląkł na ziemi.

-No i co ? Jeszcze ci mało ? - zapytała rozbawiona dziewczyna

Dean nie odpowiedział. Miał zaciśnięte powieki i zęby. Nie mogłam patrzeć na blondyna. On był taki ... bezradny. Z moich oczu zaczęły wypływać słone krople, swobodnie spływając po policzkach.

-Chris, zrób ostatni ruch i spadamy - powiedziała Aria

Chłopak podszedł powolnym krokiem do leżącego Dean'a, po czym kopnął go w brzuch, na co blondyn zajęczał jeszcze głośniej. Czy ja właśnie widzę pobitego Dean'a leżącego na ziemi ?Boże. Coraz wiecej łez zaczęło mi spływać po policzkach.

-Cześć... skarbie - zaśmiała się Aria

Dziewczyna ze swoimi 'kolegami' oddaliła się, a ja podbiegłam do Dean'a, po czym uklękłam przy nim. Z policzka spływała czerwona ciecz. Cały czas mocno trzymał się za brzuch. Czemu oni pobili Dean'a ? Myślałam, że chciała pobić mnie.

-Dean ! Boże - pogłaskałam jego policzek zabarwiony krwią - Otwórz oczy. Dean - powiedziałam błagalnym tonem
-Vanessa ? - mruknął Dean z nadal zamkniętymi ślepiami
-Tak, to ja. Proszę otwórz oczy.

Dean otworzył oczy. On wyglądał tak niewinnie. Był taki bezradny. Nie chciałam dłużej patrzeć na niego, na jego twarz, na to jak cierpi. To go na prawdę bolało. Ku mojemu zdziwieniu blondyn podniósł swoje dwa kąciki ust, po czym podparł się rękami, by wstać. I wiecie co ? Wstał bez mojej pomocy.

-Chodźmy lepiej stąd - odparł
-Okey, chodź. Mam wezwać taksówkę, czy jakoś dojdziemy ? - zapytałam
-Skarbie, nie rób ze mnie kaleki, okay ? - zaśmiał się - Boli mnie tylko brzuch. Nie jestem baba, dam radę.
-Przestań ! - zaśmiałam się - Chodźmy już.

Ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Widać było, że Dean'a bardzo boli brzuch. Wyglądał okropnie, ale mniejsza z tym. Zanim się obejrzeliśmy byliśmy już pod drzwiami mojego domu. Weszliśmy, po czym poszliśmy do mojego pokoju. Zaprowadziłam Dean'a do łazienki, po czym powiedziałam mu, żeby usiadł na taborecie, które tam się znajdywało.

-Dziękuję - odparłam, biorąc do ręki wacik i wodę utlenioną
-Za co ?
-Za wszystko - przyłożyłam wacik do rany na policzku
-Ała - syknął - Ale jak to 'za wszystko' ? - zapytał
-Ech - westchnęłam - Nieważne.
-Ważne - powiedział, łapiąc mnie za talię i przyciągając do siebie
-Za to, że obróciłeś moje życie o 180 stopni.
-Mówisz poważnie ? - zapytał
-Ja zawsze mówię poważnie.

Zbliżyłam swoją twarz do jego, tak że nasze usta dzieliły milimetry. Delikatnie musnęłam swoimi ustami jego, po czym oddaliłam swoją twarz. Czy ja go znów pocałowałam ? Kurwa, Vanessa miałaś tego nie robić !

-Lubisz mnie ? - zapytał Dean wpatrując się w moje oczy
-Tak. Nawet bardzo - odparłam
-Kochasz mnie ?
-Dean j-ja... - przygryzłam wargę
-Odpowiedz. Kochasz mnie ? - ponowił pytanie
-Ja nie jestem pewna tego uczucia - spuściłam głowę
-Za to ja jestem pewny.
-Dean, a-ale ja nie mogę...
-Czego nie możesz ? - podniósł dłonią mój podbródek, bym spojrzała w jego oczy
-Ja mam chłopaka - przygryzłam wargę
-I dopiero teraz mi o tym mówisz ?
-Dean ... - przerwał mi
-Nie tłumacz - wstał
-Ale Dean... Muszę cię opatrzyć.
-Sam się opatrzę. Dzięki - wyszedł

Co ja właśnie zrobiłam ? Jestem nienormalna. Mam chłopaka, całuję się z Dean'em i wyznaje mu miłość... Zresztą on też mi wyznał. Powiedział, że jest pewny tego uczucia. Czyli ... On mnie kocha ? Ja pierdole, w co ja się wpakowałam. Muszę to odkręcić, ale najgorsze jest to, że ja też kocham Dean'a. Zaraz, zaraz. Czyli kocham dwójkę chłopaków ? Tak ? Muszę wybrać jednego z nich ? Kurwa, jak ja mogę wybierać pomiędzy chłopakami których kocham. Chyba, że kocham jednego, a w drugim jestem tylko zauroczona. To musi być takie trudne ? Sama się w tym mieszam. Może najpierw powinnam spędzić z każdym trochę więcej czasu i zobaczyć kogo... na prawdę kocham. A poza tym to ja nie jestem pewna czy Dean coś do mnie czuje, czy tylko tak mówi, bym mu uległa... Ostatnio zauważyłam, że Dean się zmienił wobec mnie. Wydaje się być milszy. Zresztą ja chyba też. Może on powiedział prawdę. Kocha mnie.

                                                        ************

*Dean's Pow*

-Wróciłem - powiedziałem wchodząc do domu
-Okey - odparł Sean

Poszedłem do salonu, by po chwili usiąść na kanapie. Sean usiadł obok mnie. Zaczął się we mnie wpatrywać. On coś przeczuwa... Wie, że jestem zły. A może raczej smutny ?

-Biłeś się z kimś ? Dean ! - powiedział brunet
-Długa historia... Mam wszystkiego dość - czułem, że pojedyncza łza spłynie mi po policzku
-Co się stało ? Możesz mi wszystko powiedzieć, tak samo jak chłopakom. Wysłuchamy cię. Jesteś naszym bratem - odparł
-Chodzi o dziewczynę - słona kropla spłynęła po poliku
-Ty płaczesz ?
-Nie - zaprzeczyłem, wycierając dłonią łzę
-O jaką dziewczynę ci chodzi ? - zapytał
-O Vanesse ...
-Zakochałeś się w niej ?
-Tak. Kurwa, zakochałem się w niej. Stary, jak ja mogłem się zakochać ? - odparłem
-Spytaj sam siebie... Mam nadzieję, że wam się ułoży.
-Nie ułoży. Ona ma chłopaka - odwróciłem twarz
-Vanessa ma chłopaka ? Dean, nie martw si... - przerwałem mu
-Ona powiedziała, że mnie kocha. Ja już tego nie rozumiem. O co chodzi tym dziewczynom ? Czemu one muszą być tak cholernie trudne ?
-Nie wiem. Przecież nie jestem kobietą - zaśmiał się
-No co ty ? - również się zaśmiałem
-Ej, bo ja zaraz jadę do Emily... Mam przekazać coś Vanessie ? - zapytał
-Dzięki, ale nie trzeba.
-Okey, to cześć.
-Cześć - pożegnałem się

Wszystko się ułoży ? Nie sądzę, ale trzeba myśleć pozytywnie. Trzeba mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze... Śmieszne. Mówię jak Kit... Ta dziewczyna na prawdę zamąciła mi w głowie. Na początku uważałem ją za swoją kolejną zabawkę. Chciałem ją do siebie przekonać i chciałem by mi uległa i się we mnie zakochała. Tymczasem to ja jestem jej 'ofiarą' i to ja się w niej zakochałem, a teraz czekam... Czy wybierze mnie, czy swojego chłopaka... To miało być zupełnie na odwrót ! Może pora na to, by przestać przejmować się dziewczynami ? Położyłem się, po czym zamknąłem oczy. Niech wszystko się jakoś ułoży... Proszę.

                                                      ****************

                                             
*Vanessa's Pow*


Leżałam w swoim pokoju na łóżku i wpatrywałam się w sufit. Nie mogę zapomnieć o tym co stało się wcześniej w mojej łazience. Dean wyznał mi miłość. Czemu moje życie musi być tak skomplikowane ? Czy ja na prawdę muszę zdecydować, którego z nich mam wybrać ? Chciałabym, żeby to był tylko zły sen. Nie nawidzę wybierać, a co dopiero wybierać, z którym z chłopaków mam być w związku. To jest dla mnie za trudne.  Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Chciałabym, by to był Dean. Chciałabym mu wytłumaczyć, że jest mi strasznie ciężko, że jestem postawiona w trudnej sytuacji... Chciałabym go po prostu przytulić.

-Proszę - odparłam podnosząc się do pozycji siedzącej
-Hej Ness - odparł Sean, wchodząc do pokoju
-Cześć Sean
-Chciałbym z tobą pogadać...
-Niech zgadnę... O Dean'ie ? - zapytałam
-Strzał w dziesiątkę.
-O co chodzi ?
-Powiem prosto z mostu - usiadł koło mnie - Dean cię kocha i opowiedział mi o tym, że masz chłopaka etc... On chyba na prawdę cię kocha, skoro popłakał się przy mnie.
-Popłakał się ?

Nie wierzyłam własnym uszom. Dean płakał z mojego powodu ? To chyba utwierdziło moje przekonanie, że darzy mnie uczuciem, którego sama nie jestem pewna.

-Tak jakby - odpowiedział
-Sean. Wiem, że może być mu smutno, ale ja mam chłopaka i ... - przerwał mi
-Rozumiem, ale on powiedział, że oznajmiłaś mu, że go kochasz.
-Sean... Ja nie jestem w pełni pewna tego uczucia - odparłam
-Na ile procent myślisz, że coś do niego czujesz ? - zapytał
-Nie wiem... 70, 80 procent.
-Czyli powyżej 50 procent. To chyba już coś znaczy. Vanessa... Dean na prawdę cię kocha. On nigdy nie miał dziewczyny na stałe, wiesz o co mi chodzi. Sam nie uwierzyłem, że się zakochał i to...w tobie, ale jeżeli tak jest to powinnaś wybrać słuszną decyzję. On, czy twój chłopak. Ja już muszę iść. Cześć - przytulił mnie
-Taa... Dzięki Sean. Do zobaczenia.

Brunet wyszedł z pokoju, po czym znowu zostałam sama z myślami. Jestem kompletnie zagubiona. Co ja mam zrobić ? Zostałam z tym zupełnie sama. Co prawda, mam przyjaciółki, Emily ... Ale one nie wiedzą co ja czuję, nie są na moim miejscu i nie pomogą mi w tej sprawie. Jestem zdana sama na siebie. Muszę coś zrobić, by wszystko zaczęło się układać, inaczej nie dam rady. Postanowiłam wysłać SMS-a do Dean'a.



On także nie wie co teraz czuje. Zostałam w tym gównie sama. To ja muszę zdecydować z kim chcę być. To ja muszę komuś powiedzieć, że go nie kocham. To ja nawaliłam i ja to odkręcę. Nie mogę winić Dean'a, że mi się podoba i niszczy mój związek z Mark'iem. Nie mogę winić Mark'a, że doszedł do mojej klasy kilkanaście dni przed zakończeniem roku szkolnego. Muszę winić siebie samą... To ja nie umiem zdecydować ... I to jest najtrudniejsze...



_____________________________________________________________________________

HEJHEJHEJ :) W czwartek pojawi się rozdział 11. Mam nadzieję, że wam się podobał. Liczę na duuużo komentarzy, bo to właśnie one dają mi motywację i chęć dalszego pisania. Nie ważne czy są długie, czy też krótkie. Ważne, aby były :') Zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie, która znajduje się po lewej stronie :) 

                                                        Czytasz = Komentarz
                                                     ~A

czwartek, 5 września 2013

Chapter nine

Zaczęłam się szarpać, lecz to nie pomogło. Dłoń, która znajdywała się na moich ustach znalazła się znów w talii. Kto to jest kurwa ? Po chwili ten KTOŚ, zapewne chłopak podszedł do ściany, by po chwili mnie do niej przyprzeć. Moje dłonie znalazły się na ścianie, a z moich ust wydobył się cichy jęk, gdyż jego usta, znalazły się na mojej szyi, zostawiając na niej mokre ślady. Miałam pewne domyślenia, kto to może być... Te usta... Te pocałunki, poznam wszędzie.

-Dean ? - zapytałam

Na to ten tylko zamruczał. Tak, to był on. Blondyn o pięknych brązowych oczach, właśnie przyparł mnie do ściany i mnie całuje. Jestem niezmiernie szczęśliwa, szczególnie gdy obiecałam sobie, że już nigdy do tego nie dojdzie. I co teraz ? Będę uczciwa i powiem Mark'owi, że ktoś mnie pocałował i go przeproszę ? Czy po prostu udam, że to nie miało miejsca i spróbuję wymazać to sobie z pamięci ? Zdecydowanie wybieram druga opcję, ale pocałunków Dean'a nie da się zapomnieć... Taka prawda. Szczerze mówiąc... Nie chciałam się jemu wyrwać. Było mi przyjemnie. Co jak co ale nikt nie jest lepszy w całowaniu, niż Dean. Co jakiś czas z moich ust wydobywały się ciche jęki, co chyba blondynowi się podobało, gdyż czułam jego gardłowy śmiech. Próbowałam się powstrzymywać, ale nie mogłam. Jego usta po chwili 'odczepiły' się od mojej szyi/ Chłopak odwrócił mnie, a jego ręce znalazły się po obu stronach mojego ciała. Nie mogłam uciec... Nawet nie chciałam.

-Po co tu przyszedłeś ? - zapytałam
-Chciałem cię zobaczyć. Stęskniłem się.
-Ty ? Stęskniłeś się ? To nie oznacza, że masz mnie całować - skrzyżowałam ręce na piersi
-Nie moja wina, że tak mi mącisz w głowie, skarbie - przejechał nosem po moim policzku, co spowodowało na moim ciele ciarki
-Ja ? Mącę ci w głowie ?
-Tak. Nawet nie wiesz, jak na mnie działasz kobieto
-Chciałabym się dowiedzieć - odparłam

Dean zbliżył swoje usta do moich, po czym złączył je w pocałunku. Nie chciałam oddawać pocałunków... Dobra, chciałam, ale musiałam się powstrzymywać. Dean przejechał językiem, po mojej dolnej wardze, prosząc o dostęp, lecz mu go nie dałam. Jedna dłoń chłopaka, znalazła się na moim pośladku, po czym go ścisnęła, co spowodowało, że otworzyłam usta, a ten dzięki temu wsunął swój język. Po chwili nasze języki tańczyły ze sobą. Czułam się cudownie. Tylko gdyby to była miłość mojego życia, było by lepiej, a nie teraz zdradzam swojego chłopaka. Po chwili Dean bardziej przyparł mnie do ściany, co spowodowało, że nasze ciała dosłownie przylegały do siebie. Poczułam jak coś napiera na moje krocze. No nie... Czyżby blondyn się podniecił ?Chwila... Czy to ja go podnieciłam ? Przestałam oddawać pocałunki, a twarz chłopaka się odsunęła. Spojrzałam mu w oczy, po czym zaczęłam się śmiać.

-Co cię tak śmieszy ? - zapytał
-A jak myślisz ? - zachichotałam
-Przecież mówiłem jak na mnie działasz. Teraz masz odpowiedź.

Przestałam się śmiać, gdy uświadomiłam sobie, że naprawdę to jest moja sprawka. Ale, że na prawdę ja ? Moja twarz spoważniała.

-Kocham twój śmiech - odparł
-Możesz mi nie sprawiać komplementów ? - czułam jak moje poliki się rumienią
-Możesz przestać mnie podniecać ?
-Dean !
-Co ? - zaśmiał się
-Przestań !
-Przestań co ? - uśmiechnął się
-Nieważne - odparłam - Mógłbyś zdjąć swoją dłoń, z mojej pupy ? - zapytałam
-Czemu ? - ścisnął mój pośladek, w wyniku czego zajęcząłam
-Temu ! - odparłam z uśmiechem
-Lubię twoje jęki, skarbie - odpowiedział - Nieługo będziesz robić to częściej i głośniej.
-Co masz na myśli ?
-Jęczenie.
-Wiesz co ? Zboczeniec z ciebie - odepchnęłam go, po czym usiadłam na łóżku
-Nie denerwuj się tak. Muszę już iść, ale mam nadzieję, że jutro się spotkamy. Pa skarbie. - posłał mi całusa
-Cześć - odparłam

Kiedy chłopak wyszedł z pokoju położyłam się na łóżku, po czym zaczęłam wpatrywać się w sufit. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy, lecz po chwili znikł, gdyż przypomniało mi się jedno... Jutro poniedziałek...Co wiąże się ze ? Ze szkołą...

                                     
                                                              *******************

*Dean's Pow*

Pożegnałem się z Emily, po czym wyszedłem z ich mieszkania. Czemu tak mnie ciągnie do tej dziewczyny ? Pierwszego dnia, gdy się poznaliśmy nie sądziłem, że kiedyś będę się z nią całował...  Owszem zauważyłem, że jest seksowna i ładna, ale nie myślałem, że dalej się to tak potoczy. Myślę, że chyba mnie polubiła, sądząc po jej zachowaniu z przed kilku dni, a z dzisiaj. Wcześniej była dla mnie ... nie miła, często była na mnie wściekła, nie chciała się ze mną całować, a teraz ? Oddaje pocałunki, śmieje się w moim towarzystwie i zdaje się być ... szczęśliwa. Nim spostrzegłem stałem już przed swoim domem. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Sean zapewne był w swoim pokoju, Kit pewnie tak samo, a Kieran ? Kieran'a mogło nawet nie być w domu. Poszedłem do salonu, a ku moim oczom ukazała się dziewczyna.

-Aria ? Co ty tutaj robisz ? - zapytałem z wymazaną złością na twarzy, co chyba zauważyła
-Chciałam się z tobą spotkać i przeprosić za to co było w sklepie. Nie powinnam się ciebie wypytywać, masz prawo żeby mi nie mówić wszystkiego - spuściła głowę
-Wszystko jest w porządku - usiadłem na kanapie włączając telewizor
-Stęskniłam się za tobą kotku - usiadła obok mnie i zamruczała mi do ucha
-Przestań
-Kiedyś ci się podobało - odsunęła się
-No właśnie. Kiedyś - odparłem - Odsuń się ode mnie.
-Znów chcesz się kłócić ? Ty dupku ! Ja cię przyszłam przeprosić, a ty znów nie w humorze ! Denerwujesz mnie ! Czy my w ogóle powinniśmy być razem ?
-Kurwa. Nie nie powinniśmy ! I wiesz co ? Zrywam z tobą. Nie kocham cię ! Rozumiesz !? - wstałem z kanapy
-A ja cię kocham ! Heh, łudziłam się że będziemy razem na zawsze. W takim razie cześć... dupek - odeszła
-Nie nazywaj mnie dupkiem ! To tylko mnie bardziej denerwuje - popchnąłem ją na ścianę
-Dupek ! I co ? Pobijesz mnie ? Dupek, dupek, dupek, dupek !
-Suka - odeszłem
-Nienawidzę cię ! Wychodzę ! Ale nie myśl, że to ci tak łatwo ujdzie ! - krzyknęła
-Śmieszne, przed chwilą mnie jeszcze kochałaś - powiedziałem - Ciekawe co mi zrobisz. A teraz wynoś się, nie chcę na ciebie patrzeć.
-Z wielką przyjemnością, cześć - wyszła, trzaskając drzwiami
-Wariatka - powiedziałem pod nosem

Zdenerwowała mnie. Niby ja dupek ? Interesujące.A tak poza tym, to wątpię, że mnie kocha, a nawet jeśli to mam to w dupie. Przynajmniej nareszcie nie ma jej w moim życiu. Jak coś chce to potrafi być miła, a jak tego nie dostanie to zaczyna być strasznie wkurzająca... Chciałem ją uderzyć, ale nie jestem damskim bokserem i nie bije dziewczyn, nawet takich suk jak ona. Nie chcę o niej dłużej myśleć. Wkurzyła mnie i to porządnie. Wyłączyłem telewizor, po czym poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi, po czym skierowałem się do komody. Wyjąłem z niej czystą bieliznę i jakieś spodenki do spania. Pomaszerowałem do łazienki, wykonałem wszystkie wieczorne czynności, po czym przebrany w spodenki rzuciłem się na łóżko, okrywając się do połowy kołdrą.


                                                           *******************

*Vanessa's Pow*

Wstałam z łóżka, stawiając na zimną posadzkę stopy. Sprawdziłam która godzina. Na ekranie IPhon'a widniały cyfry - 7:24. Z czasem nie jest źle. Do 8 mam sporo czasu. Pościeliłam łóżko, po czym podeszłam do szafy, by wyjąć z niej krótkie fioletowe spodenki i Czarną luźną bluzkę. Przebrana podreptałam do łazienki. Zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy. Byłam gotowa na pójście do szkoły. I pomyśleć, że za 4 dni zakończenie roku. Nie mogę się doczekać by wrócić w piatek do domu i rzucić się na kanapę, z myślą, że nie muszę w poniedziałek znów wstać o 7 rano.Założyłam czarną torbę z książkami potrzebnymi mi do lekcji, po czym wyszłam z pokoju. Powędrowałam do kuchni, przywitałam się z Emily, która dała mi jabłko i wyszłam z domu. Po drodze do szkoły zjadłam owoc, a wchodząc do szkoły wyrzuciłam ogryzek do śmietnika. Wędrowałam ku sali 24, kiedy na swojej drodze spotkałam Arię.

-Vanessa, możemy pogadać ? - zapytała dość spokojnie
-Jasne - poszłyśmy w kąt
-Przez ciebie straciłam chłopaka. Cieszysz się ?
-Chodzi ci o Dean'a ? - zapytałam
-A o kogo może mi chodzić ?
-Dobra, słuchaj. To nie moja wina, że wam się nie układa... - przerwała
-Twoja wina, suko. Wiem, że się znacie i wiem, że Dean był wczoraj u ciebie w domu.
-Skąd to wiesz ?
-Mam swoje źródła. Słuchaj, jeżeli nie odczepisz się od Dean'a, gorzko tego pożałujesz. Rozumiesz ?
-Nie, to ty słuchaj. Ja mam chłopaka i nie potrzebny mi do szczęścia jeszcze jeden. Jeżeli mnie o coś oskarżasz, najpierw znajdź dowody. I to nie ja jestem suką, tylko ty
-Ty ... - przerwałam jej
-Wiesz co ? Nie boję się ciebie. Znajdź sobie kogoś innego na kim możesz się wyżyć i zepsuć życie przez jakieś kłamstwa. Przepraszam, chcę już iść - odparłam

Dziewczyna dała mi przejść, przy czym rzuciła na mnie złowieszcze spojrzenie. Dean z nią zerwał ? Na prawdę strasznie mi jej szkoda. Czujecie ten sarkazm ? Ale to nie powód, żeby mnie o to osądzać. Czy to moja wina, że on nie chciał z nią dłużej być ? Czy to moja wina, że być może nic do niej nie czuje ? Cóż ... To tylko i wyłącznie jej wina. Niech znajdzie dowody i mi je pokaże, jak ma mnie osądzać o to, że zerwał z nią przeze mnie.
Kiedy znalazłam się już w sali 24, usiadłam do ławki, po czym wyjęłam zeszyt i książkę. Podparłam głowę ręką i zaczęłam myśleć o jakiś pierdołach. Po co przez ten tydzień w szkole nauczyciele dają nam masę zadań ? Przecież to jest bez sensu.

                                              ********************


-Mark ! - krzyknęłam rzucając się chłopakowi na szyję
-Ness! Cześć skarbie. Wszystko w porządku ? - zapytał
-Tak. Tęskniłam za tobą.
-A ja za tobą - uśmiechnął się
-Czemu cię nie było na pierwszej lekcji ? - zapytałam
-Zaspałem - oznajmił
-Ty śpiochu ! - zaśmiałam się - Chodź, bo zaraz dzwonek.
-Okey, a co teraz mamy ?
-Biologię

Ruszyliśmy w stronę sali, cały czas trzymając się za ręce.


                                                    ********************

Wyszłam ze szkoły.Zmierzałam chodnikiem ze słuchawkami w uszach słuchając "I Need You Now", Olly'ego Murs'a. Niestety Mark musiał zostać jeszcze w szkole, na dodatkowej lekcji. Po co on chodzi pod koniec szkoły na dodatkowe lekcje ? Mi by się nie chciało. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.Odwróciłam się i ujrzałam Dean'a z wyszczerzonymi zębami. Na jego widok sama się uśmiechnęłam.

-Hej. Czemu się tak szczerzysz ? - zapytałam
-Cześć skarbie. Cieszę się, bo zdążyłem żeby cię odebrać ze szkoły
-Odebrać ? Mnie ? Nie jestem dzieckiem, wiesz ?
-Może i nie, ale chciałem cię zobaczyć - odparł

Chłopak lekko popchnął mnie na mur szkoły, a jego ręce położone były na mojej talii. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy, aż do momentu, gdy usłyszeliśmy pewien głos. Oboje w tym samym czasie odwróciliśmy swoje głowy w bok.

-Kurwa - wymamrotał Dean




______________________________________________________________________

Zmieniłam zdanie. Nie mogę wytrzymać bez dodania w ciągu kilku dni nowego rozdziału. Dlatego od teraz będę dodawać rozdziały co 4 lub 5 dni. Cieszycie się ? To nie to co tydzień. Haha. Zauważyłam, że jeżeli nie ma już '10 Komentarzy = Next' dodajecie mniej komentarzy. Dlatego BARDZO was proszę, abyście skomentowali, CHOCIAŻ TEN rozdział, nawet krótkim słowem. To na prawdę nie jest takie trudne, a mnie uszczęśliwia i daje motywacje do pisania dalszych rozdziałów. Raz było 18 komentarzy, a ostatnio 10. Co jest ? Chcę wiedzieć ile was na prawdę jest ...;c  Jeżeli przeczytałaś rozdział, skomentuj, a będę cię kochać do końca i jeszcze dłużej :) Myślę, że to wszystko ode mnie :) + Zmieniłam muzykę :)


                                                          Czytasz = Komentarz
                                                                               ~A

poniedziałek, 2 września 2013

Chapter eight

Obudziłam się na poduszce czarnej od łez. Czyżbym płakała w nocy ? Na to wygląda. Czułam się beznadziejnie. Czułam się jakby ktoś złamał mi serce. Na prawdę. Spojrzałam na ekran IPhon'a. 11:04. Wstałam, pościeliłam szybko łóżko i powędrowałam do szafy, z której wyjęłam czystą bieliznę, jakąś luźną różową bluzkę na krótki rękawek i długie czarne rurki. Podreptałam do łazienki. Przebrałam się, po czym spojrzałam w lustro. Pierwsza myśl 'Boże. Jak ja wyglądam'. Wyglądałam okropnie. Wszystko przez te potargane włosy i dosłownie czarną twarz od makijażu. Nie zwlekając odkręciłam kurek z ciepłą wodą i umyłam twarz. Wyglądałam ... lepiej. Po jakiś 15 minutach wyglądałam w miarę dobrze. Wyszłam z pomieszczenia i poszłam w kierunku schodów, by po chwili znaleźć się w kuchni. Ku mojemu zdziwieniu, Emily zrobiła śniadanie. Zasiałam czym prędzej do stołu, bo przyznam, byłam bardzo głodna.

- Jak się spało ? - zapytała Em podając mi talerz z omletem
- Dobrze, dziękuję. - skłamałam - Emily ?
- Tak ?
- Mam jedno pytanie ... - odparłam
- Pytaj
- Bo ... ty z Sean'em, jesteś już ... długo w związku. I ... czy on miewa jakieś takie trudne dni ?
- Ale chodzi ci o to, czy jest zły, nie ma ochoty na całowanie etc ? - odpowiedziała
- Uhm. - przytaknęłam
- No jasne, że tak. Czasem nawet nie mogę z nim wytrzymać. - zaśmiała się - Ale i tak go kocham. A czemu pytasz ?
- Bo ... taki Mark ...  z klasy. To ...
- Śmiało ! - zachęciła mnie
- My ...  całowaliśmy się
- Uhuhu. Jesteście razem ?
- Em ! Nie chodzi o to. Chodzi o to, że gdy wczoraj byłam u niego oglądać film, to się pocałowaliśmy, ale potem odparł, że nie chce.
- Nie chce czego ?
- No ... całować się. I powiedział, że nie powinniśmy. - odparłam
- Nie przejmuj się nim. Może miał powód...
- Możliwe... A poza tym to świetny omlet. - uśmiechnęłam się lekko
- Dziękuję - odparła - Vanessa, ja niedługo wychodzę, bo jadę do koleżanki. Zostaniesz sama ?
- No jasne - uśmiechnęłam się
- Okej. To ja idę po torbę - odparła wstawiając swój talerz do zmywarki - I wychodzę - dokończyła


W mgnieniu oka zostałam sama w pomieszczeniu. Znów ... ja i myśli. Zjadłam omleta, talerz wstawiłam do zmywarki i wróciłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na nie i znów zaczęłam rozmyślać. Czemu moje serce nie mogło zakochać się w jednym, porządnym chłopaku ? Było by o wiele prościej. Nie musiałabym wybierać. I wiecie co jest najgorsze ? Że chyba kocham Mark'a ... Czuję się samotnie, gdy nie ma go przy mnie, gdy jego usta nie przywierają do moich. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem ale naprawdę go kocham. On obrócił moje życie o 180 stopni ... no i jeszcze Dean. Kiedy kogoś się kocha, wszystko wydaje się być piękniejsze. Oczywiście, gdybym nie pokłóciła się z Mark'iem, było by cudownie, ale ... niestety tak się stało i teraz leżę tutaj sama i nie wiem co mam zrobić. Powinnam mu powiedzieć, że zmienił moje życie na lepsze, czy zostawić to w takim stanie jak jest teraz i zacząć się odkochiwać ? Odkochiwać ... To chyba nie możliwe, ale można spróbować. I chyba wybiorę tą druga wersję. Nie chciałam cały dzień leżeć w jednym pomieszczeniu, leżąc i rozmyślając. Pomyślałam, że pójdę do Cattie i Phoebe. Niestety one nie mieszkają same. Nie mówię o Kieran'ie, Sean'ie i Kicie, ale o Dean'ie. Może lepiej jakbyśmy wyszły gdzieś na zakupy ? Zapomnę o wszystkim i się rozluźnię. To chyba dobry pomysł. Wstałam i wzięłam IPhon'a do dłoni. Chwilę później szukałam numeru do Phoebe w liście kontaktów. Kiedy go znalazłam nacisnęłam zieloną słuchawkę, by się z nią połączyć. Jeden sygnał, drugi sygnał. Za trzecim odebrała.

- Hej Ness !
- Cześć Phoebe - uśmiechnęłam się na dźwięk jej radosnego głosu
- Co tam ? Długo nie rozmawiałyśmy.
- Wiem ... Dzwonię do ciebie, bo ... Może wyjdziemy gdzieś we trójkę, na przykład na miasto. Ja, ty i Cattie. Hmm ?
- Jasne ! O której ?
- Zaraz ? - zaśmiałam się. Ona również
- Okey. Przyjdziemy po ciebie niedługo. - odparła
- Mhm. Do zobaczenia !

Rozłączyłam się, a IPhon'a położyłam na szafce. Na stopy założyłam Vans'y, po czym wyjęłam z szafy jakąś czarną torebkę, by po chwili schować do niej IPhon'a i portfel z około 300 złotymi. No w końcu idziemy na zakupy. Żeby się rozluźnić, trzeba zaszaleć. Zbiegłam czym prędzej na dół i wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi, a gdy się odwróciłam, na chodniku stały już dziewczyny.

-Heeeeej ! - krzyknęły obydwie, na co się zaśmiałam
-Cześć dziewczyny ! Stęskniłam się za wami.
-A my za tobą. - zachichotała Cattie - Chodźmy już co ?
-Uhm - przytaknęłyśmy
-Zaraz, zaraz. Ness ... co ty ... masz na nadgarstku.
-Ummm, nic. - odparłam, chowając ręce za siebie
-Pokaż ! Nie udawaj, że nic ! -krzyknęła Cattie

Wzięła moją dłoń, po czym spojrzała na miejsce, gdzie dzień wcześniej zrobiłam 3 cięcia. Po jej twarzy można było rozczytać różne emocje. Nie wiem czy była ona zła, że to zrobiłam, czy smutna, że się okaleczyłam, czy też zdenerwowana. Może wszystko naraz ?

-Czemu to zrobiłaś ? - zapytała Phoebe
-Musiałam. Na prawdę musiałam. - odparłam ze smutkiem w głosie - Może chodźmy po drodze wam wszystko opowiem.
-Okey - powiedziała Cattie

Ruszyłyśmy w kierunku centrum handlowego. Od mojego domu, to jakieś ... hmmm ... 20 minut. Spokojnie mogłam im wszystko wytłumaczyć.

-Opowiadaj - zachęciła mnie Cattie - Musimy wiedzieć, Ness.
-Opowiem wam szybko i zrozumiale... Podoba mi się dwoje chłopaków... Jeden to Mark, z klasy. A drugi to ... - zacięłam się
-Dean - odparła Phoebe
-Skąd wiesz ? - zapytałam
-Wiedziałam to od samego początku. Od dnia kiedy się poznałyśmy. Ten twój wzrok. - odpowiedziała - Mów dalej.
-No to ... Z Mark'iem się wczoraj całowałam, no ale on powiedział tak nagle, że nie powinniśmy tego robić i że nie chce się ze mną całować. Wiecie jak się czułam ? A szczególnie po tym jak się do siebie zbliżyliśmy. I to ... nie był nasz pierwszy pocałunek.
-I tylko dlatego się pocięłaś ? - zapytała Cattie
-Oczywiście, że nie ... Wczoraj, przed tym zdarzeniem z Mark'eim. Przyszła do mnie moja przyjaciółka, którą zostawiłam tam w południowej części Londynu. Przeprowadziła się tutaj. No i rozmawiałyśmy, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. No i ...  to był Dean i zaczął mnie przytulać, chciał pocałować. I w ten sposób pokłóciłam się z nią. A dosłownie kilka chwil wcześniej mówiłam, że nie mam chłopaka ... No, ale jak to wyglądało ? Pomyślała, że ją okłamałam, a nigdy tego nie robiłam.
-Nie martw się, w końcu się pogodzicie - uśmiechnęła się Cattie
-Mam nadzieję - odwzajemniłam gest - Ale pocięłam się, ponieważ... Tak jakby zakochałam się w Mark'u i Dean'ie. Nie wiedziałam i nadal nie wiem co mam zrobić. I jeszcze Rose się ode mnie odwróciła. Nie chcę pomiędzy nim, a nim wybierać. Wolę Mark'a, to oczywiste, ale do Dean'a mnie coś ciągnie, nie wiem co ...
-Kochana - odparła Phoebe - Nie martw się, wszystko na pewno się ułoży.
-Też tak myślę - uśmiechnęłam się
-Chodź tutaj - odparła Cattie

Wszystkie we trójkę się mocno przytuliłyśmy. Dobrze, że komuś o tym powiedziałam. Musiałam... Po około 15 minutach doszłyśmy do centrum handlowego. Masa sklepów. Tylko teraz pytanie... Do którego sklepu najpierw pójść ?

-Ej dziewczyny, chodźmy do Stradivarius'a. - zaproponowała Cattie, na co razem z Phoebe się zgodziłyśmy

Kiedy weszłyśmy do sklepu ujrzałyśmy tysiące ciuchów. Każda z nas od razu poszła w inną stronę. Ja ruszyłam w stronę sukienek. Były piękne. Neonowe, we wzorki, obcisłe, luźne. Dosłownie wszystkie. Wzięłam pierwszą lepszą i powędrowałam do przymierzalni. Zdjęłam swoje ubranie, by po chwili założyć ciuch, który wybrałam przed chwilą. Była ona obcisła w kolorze jasnego różu. Dosięgała mi do połowy ud. Wyszłam z przymierzalni, by móc zaprezentować się dziewczynom, które zapewne wybrały już z 10 ubrań. Zgadnijcie kogo zauważyłam. Dean'a. Czemu teraz ? Czemu akurat w tym sklepie ? Na moje  szczęście Dean mnie nie zauważył.  Jak najszybciej wbiegłam do przymierzalni i usiadłam na krzesełku, które tam się znajdywało. Wtem usłyszałam głos Cattie i Phoebe. Szybko wstałam i wychyliłam głowę zza zasłony. Tak jak myślałam. W rękach trzymały po kilka ciuchów.

-Ej, dziewczyny. Chodźcie tu - szepnęłam
-Co jest ? Czemu szepczesz ? - powiedziała również szeptem Phoebe - O boże, jaka śliczna sukienka ! Kup ją, kup ją !
-Ciii - przyłożyłam palec do ust - Tam jest Dean
-Gdzie ? - zapytała Cattie, odwracając głowę w poszukiwaniu chłopaka
-Przed chwilą tam stał - pokazałam ruszając głową w odpowiednim kierunku
-Ale już go nie ma - odparła Phoebe
-Nie ma ? No to dobrze. Ej, to ładnie w niej wyglądam ? - odsłoniłam zasłonę i obkręciłam się
-Jest śliczna ! Kup ją, na serio ! - powiedziała Cattie
-Ale ... nie przyda mi się ... chyba
-Przyda ci się. Na przykład na randkę ... powiedzmy ... z Dean'em ? - powiedziała Cattie, śmiesznie poruszając brwiami
-Daj spokój - powiedziałam poważnie, ale coś mi nie wyszło
-No dobra. No to może na jakąś imprezę, albo chociaż na randkę, ale z Mark'iem ?
-Okey. Biorę ją. Ale nie myślę, że z Mark'iem się ułoży.- odparłam
-Oj Ness...To  ty się przebieraj i idź za nią zapłać, a my po przymierzamy te ciuchy, okey ?
-Uhm - przytaknęłam

Zasłoniłam zasłony i zabrałam się za zdejmowanie sukienki. Kiedy już ją zdjęłam, powiesiłam ją na wieszak. Założyłam swoje spodnie i bluzkę, a potem buty. Poprawiłam sobie włosy i już miałam wychodzić, ale zgadnijcie kto stał oparty o ścianę i mi się przyglądał ? Dean.

-Dean ? Proszę cię nie mów, że stałeś tu cały czas, gdy się przebierałam ? Proszę ...
-Niestety nie mogę tego powiedzieć
-Po co tutaj stałeś ? - zapytałam
-Chciałem się tobie lepiej przyjrzeć. - odpał spokojnie
-Aha. Akurat wtedy kiedy stałam tutaj w samej bieliźnie, tak ? - skrzyżowałam ręce na piersi
-Tak. - uśmiechnął się
-Może poszedłbyś lepiej do swojej dziewczyny. Pewnie się martwi o ciebie, co ?
-Nie ma takiej potrzeby.
-A może jest ?
-A ... może nie ma ? - odparł wchodząc do przymierzalni, zasuwając za sobą zasłonę
-Co ty robisz ? - opuściłam ręce i zaczęłam się cofać, ale chwilę później dotknęłam plecami ściany

Niestety nie otrzymałam odpowiedzi. Dean przywarł do mnie swoim ciałem. Dłonią założył pasemko moich włosów za ucho, po czym delikatnie dotknął opuszkami palców mój policzek. Stałam tam jak posag. Chciałam się ruszyć, lecz nie mogłam. Nie wiem czemu, ale potrzebowałam w tym momencie bliższości. Chciałam się do kogoś przytulić... Coś mnie kusiło, by go pocałować. Dlaczego ? Nie wiem. Te jego piękne brązowe oczy, które wpatrywały się w moje. Te jego usta, które ... chciałam pocałować. Położyłam swoje dłonie na obu jego policzkach, by po chwili szybko złączyć nas w pocałunku. Teraz jego usta napierały na moje. Boże, jak on dobrze całuje. Blondyn objął mnie w tali i przysunął mnie bliżej. Cały czas się całowaliśmy, aż do momentu, gdy uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam. Całowałam się z Dean'em. I to ja zaczęłam go całować, a nie on. Boże ...

-J-ja p-przepraszam. Nie chciałam - wyjąkałam
-Nic się nie stało, skarbie - odparł uśmiechając się cwaniacko
-J-ja już pójdę.
-Droga wolna, kochanie. A i ... masz seksowne ciało. - puścił mi oczko
-Dzięki- uśmiechnęłam się lekko
-Do zobaczenia skarbie.

Nie odpowiedziałam. Czym prędzej wyszłam z przymierzalni, wędrując do wyjścia. Phoebe i Cattie akurat płaciły w kasach. Podeszłam do nich i powiedziałam, że musimy już wracać. Za powód podałam, że Emily zadzwoniła i kazała mi wrócić wcześniej do domu, bo wychodzi, a chciała coś ze mną załatwić. Źle się czułam, że okłamałam przyjaciółki, ale musiałam. Nie powiem im, co zdarzyło się kilka minut temu w przymierzalni. Mogłabym, ale po prostu nie chcę. No pięknie. Czyli jednak wychodzi, że jestem kłamcą ... Czemu Rose musi mieć zawsze rację ? Huh ? Wyszłyśmy ze sklepu, po czym obrałyśmy kierunek - Dom.


*Dean's Pow*

-Kochanie, którą sukienkę wybrać ? - zapytała Aria - Tą czerwoną, czy tą niebieską ?
-Wybierz, którą chcesz.
-Ej, coś cię dręczy ?
-Nie, zdaje ci się. - odparłem
-Przecież widzę, powiedz o co chodzi.
-Nie powiem ci. Nie muszę ci wszystkiego mówić ! - powiedziałem trochę głośniej
-Wiesz co ? Sama sobie kupię jakąś sukienkę, bez twojej pomocy. Jesteśmy parą, powinniśmy sobie mówić wszystko. Ty tu sobie możesz zostać, ja idę do innego sklepu - odparła zbulwersowana
-Droga wolna, kotku - powiedziałem

Zanim się obejrzałem Arii już nie było przy mnie. No i dobrze, że sobie poszła. Tylko mnie denerwuje. Moża pora na to by powiedzieć jej, że jej nie kocham i żeby się ode mnie odczepiła ? Może to by było najlepsze rozwiązanie ? W końcu to nie jest dla mnie poważny związek. Dla niej ? Możliwe. Nie mam czasu dla siebie, nie mogę umawiać się z kumplami, nie mogę obejrzeć w spokoju telewizji z braćmi i Kit'em. Co to jest za życie kurwa ? W tym wieku powinienem szaleć i się bawić. Niby chodzimy razem na imprezy, ale Aria cały czas stoi koło mnie, nie pozwala mi z nikim tańczyć. Dosłownie pilnuje mnie, bym nie flirtował z inną laską. Z zamyśleń wyrwał mnie znany mi, dziewczęcy głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Vanessę, gadającą z Cattie i Phoebe. Postanowiłem, że odejdę z tego miejsca i przemieszczę się w dział ze spodniami, by nie mogły mnie zobaczyć. Cały czas patrzyłem się na Vanessę. Miała na sobie różową obcisłą sukienkę. Nawet bardzo obcisłą. Doskonale opinała jej kobiece wdzięki. Wyglądała w niej tak ... pięknie. Pasowała do niej. Kiedy dziewczyny odeszły, a Vanessa schowała się za zasłoną, postanowiłem, że zrobię jej niespodziankę. Założę się, że nie spodziewa się mnie właśnie tutaj, o tej porze i w tym sklepie. Podeszłem do przymierzalni, w której znajdywała się dziewczyna, po czym delikatnie odsunąłem zasłonę i oparłem się o ścianę. Vanessa akurat stała w samej bieliźnie. Oblizałem wargę na samą myśl, że kiedyś to ciało, ta dziewczyna może będzie moją własnością. Może ? Na pewno. I pomyśleć, że to ciało będzie się kiedyś pode mną wić. Dziewczyna po chwili zasłoniła swoje długie, chude nogi obcisłymi rurkami, a niedługo potem była cała ubrana. Poprawiła swoje włosy, po czym chciała już wychodzić z przymierzalni, ale niestety ja jej to uniemożliwiłem.

-Dean ? Proszę cię nie mów, że stałeś tu cały czas, gdy się przebierałam ? Proszę -odparła
-Niestety nie mogę tego powiedzieć - odpowiedziałem
-Dean ... Po co tutaj stałeś ?
-Chciałem się tobie lepiej przyjrzeć.
-Aha. Akurat wtedy kiedy stałam tutaj w samej bieliźnie, tak ? - skrzyżowała ręce na piersi - Może poszedłbyś lepiej do swojej dziewczyny. Pewnie się martwi o ciebie, co ?
-Nie ma takiej potrzeby.
-A może jest ?
-A ... może nie ma ? - odparłem wchodząc do przymierzalni, zasuwając za sobą zasłonnę
-Co ty robisz ? - opuściła ręce i zaczęła się cofać

Wpatrywała się w moje oczy przez cały czas, zresztą tak samo jak ja. Przywarłem swoim ciałem do jej. Założyłem jedno pasmko włosów za jej ucho, po czym dotknąłem delikatnie swoimi palcami jej zarumienionego policzka. Staliśmy w bez ruchu dosłownie kilka sekund, gdyż po chwili obie dłonie Vanessy, znalazły się na moich obu policzkach, by po chwili nasze wargi mogły się dotknąć.Objąłem ją w talii, po czym przysunąłem ją bliżej swojego ciała. Heloł. My właśnie się całujemy w przymierzalni. Czemu ona musi tak dobrze całować ? Nie wiem czemu, ale gdy nasze usta są złączone w pocałunku, czuję się jak w niebie. Na prawdę. Po prostu jest mi tak dobrze. Dziewczyna przerwała tą rozkoszną dla mnie chwilę, po czym odsunęła się trochę.


-J-ja p-przepraszam. Nie chciałam - wyjąkała
-Nic się nie stało, skarbie
-J-ja już pójdę.
-Droga wolna, kochanie. A i ... masz seksowne ciało - puściłem jej oczko
-Dzięki - uśmiechnęła się lekko, a na jej twarzy widać było dwa rumieńce
-Do zobaczenia skarbie.

Czemu ona mnie przeprosiła ? Za co ? Za to, że mnie pocałowała ? Przecież oboje tego chcieliśmy. No chyba, że ona myśli inaczej... Kiedy całuję się z Arią, nigdy nie czuję się tak jak... przy całowaniu z Vanessą. Przyznam, że wolę ją niż moją obecną dziewczynę. Do Arii nic nie czuję. Ale czy tak jest z Vanessą ? Kurde, co ja wygaduję. Przecież ja, Dean Richard Lemon, nie nawidzę długich związków. Ale kiedy jesem przy Ness, to coś mnie do niej ciągnie. Ciągnie mnie, by ją pocałować... Może to dziwne, ale Vanessa mi się podoba. Kurwa. Czy naprawdę jakaś dziewczyna może mi się podobać ? Nigdy nie przypuszczałbym, że może mi się podobać dziewczyna, nie mówię o tym, że mógłbym którąś kochać. Miłość nie jest dla mnie. Jak widzę jak jej siostra - Emily, całuje się z Sean'em, jak widzę jacy są ze sobą szczęśliwi i jak prawią sobie słodkie słówka to żygać mi się chce. Kiedy widzę Vanessę, jak się uśmiecha, jak się śmieje, kiedy widzę jej zakłopotanie i dwa rumieńce na jej małej twarzyczce, to uśmiech mimowolnie wkrada się na moją twarz. Ona jest taka ... urocza. Taka niewinna, choć kiedy się ją wkurzy to można pomyśleć inaczej... Chyba powinienem ją lepiej poznać. Ja po prostu chcę. Tylko, że ona źle się na mnie nastawiła. Powinienem się zmienić ? Dla dziewczyny ? Dean ... co ona już z tobą zrobiła... Kurwa.



                                                 ***************

*Vanessa's Pow*

Siedziałam na kanapie, przed telewizorem oglądając jakiś głupi teleturniej. Wtem po pokoju rozległ się dźwięk dzwonka. Wstałam, po czym pomaszerowałam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam Mark'a. Otworzyłam drzwi i oparłam się o framugę drzwi.

-Co chcesz Mark ? - zapytałam
-Hej Ness ... Ja chciałem cię przeprosić. J-ja ... - przerwałam mu
-Za co chcesz mnie przeprosić ? Za bawienie moimi uczuciami ?
-Za to, że powiedziałem, że nie chce sie z tobą całować. Proszę wybacz mi. Nie wiem czemu to powiedziałem... Ale, jak to. 'Za bawenie się uczuciami' ?
-Mark, nie rozumiesz ? - czułam, że zaraz się popłaczę
-Nie - odparł ze smutkiem w głosie
-To ci wytłumaczę ... Kocham cię ! Przeliterować ? - łza spłynęła po moim poliku
-Ness, j-ja ...
-Co ?! Ty mnie nie kochasz ?! No i dobrze - następna łza mimowolnie spłynęła po policzku
-Uspokój się !

Chłopak złapał mnie za ramiona i wprowadził z powrotem do mieszkania. Zamknął drzwi, po czym odwrócił nas tak, że przypierałam plecami do drzwi..

-Ja też cię kocham Ness ... Kocham cię - powiedział

Natychmiast po wypowiedzeniu tych słów wpił się w moje usta, lecz po chwili rozłączyliśmy się.

-Ness ... Chciałabyś być moją dziewczyną ? - zapytał
-Tak

Przytuliliśmy się mocno, a z po policzku znów spłynęła słona ciecz. Czy on właśnie poprosił mnie o chodzenie, a ja się zgodziłam ? Czy na prawdę mam chłopaka ? To jest coś niesamowitego. Chyba stałam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Chociaż ... chyba nie do końca. Muszę się jeszcze pogodzić z Rose i wytłumaczć jej, że Dean nie jest moim chłopakiem. I muszę coś zrobić z Dean'em. Teraz kiedy jestem z Mark'iem, nie mogę dać mu się całować. Tylko najgorsze jest to, że nie wiem czy ja dam radę się opanować. Ej, ej, ej ... Nie będę zdradzać Mark'a. Wyjdę na puszczalską ... Jeszcze tego by brakowało. Po chwili Mark oznajmił, iż musi już iść. Chłopak dał mi całusa w usta na pożegnanie, po czym wyszedł. Kiedyś, kiedy mama mi opowiadała o tym, jak to tata poprosił ją o chodzenie, o tym jaka to była szczęśliwa i że jej świat od razu zmienił się na lepsze nie wierzyłam, że jeżeli kogoś się kocha, świat może zmienić barwy, na piękniejsze. Od teraz w to wierzę ... Na prawdę.

                                                       ************


-Vanessa ! Obudź się ! Masz gościa - odparł dziewczęcy głos
-Co ? Jaki gość ? - odpałam zdezorientowana o co chodzi
-Najpierw wstań z podłogi - zaśmiała się

Otworzyłam oczy, po czym je przetarłam. Leżałam na podłodze, okryta czerwonym kocem. Czy ja zasnęłam na kanapie, a potem spadłam na podłogę ? Na to wychodzi.  Podniosłam się do pozycji siedzącej i popatrzyłam na siostrę. Stała cała uradowana. Z czego ? Hmm ?

-Z czego się cieszysz ? - zapytałam
-Możesz najpierw wstać ?
-Ugh. Jasne - odparłam

Wstałam po czym rzuciłam spojrzenie na Emily typu 'Już. Zadowolona ?'. O co mogło jej chodzić, że tak się cieszyła ?

-Masz gościa, jest w twoim pokoju - odparła
-Jakiego gościa ? O co ci chodzi ?
-Jakiegoś. Weź się uczesz i idź na górę. Powodzenia - puściła mi oczko
-Powodzenia ? Nie możesz mi powiedziec o co chodzi ? Emily !
-Nie, idź już.

Powędrowałam w stronę schodów, by po chwili wejść na górę. Poprawiłam swoje włosy, by wyglądały Okey, po czym otworzyłam drzwi od swojej sypialni. Weszłam do niej, a po chwili zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Nikogo tam nie było. Ruszyłam w stronę drzwi, by wyjść z pomieszczenia. Chwyciłam klamkę i już miałam otworzyć drzwi, ale ktoś złapał mnie od tyłu w talii i pociągnął do swojego ciała. Przestraszyłam się mocno, dlatego z moich ust wydobył się krzyk. Po chwili czyjaś dłoń, znalazła się na moich ustach. Co do cholery się dzieje ?



_______________________________________________________________________________-

HEJHEJHEJHEJ :> Jak tam koniec wakacji ? Jak tam początek szkoły ? Ja już w 2 gimbazy. Hahaha. Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. Następny za tydzień :) Jeżeli komentujecie z anonima, bardzo was proszę o podpisanie się nazwą z twittera, albo imieniem. Postanowiłam , że nie będę robić czegoś takiego '15 Komentarzy = Next'.  Po prostu komentujcie :) Każdy komentarz sprawia mi wielką przyjemność.   Mam pytanie : Czy dodawać więcej gifów do rozdziału ? :) Napiszcie ! I czy ktoś umie robić ładne nagłówki :<     Much love X
         
                                                 Czytasz = Komentarz 
                                                                          ~A