środa, 30 października 2013

Chapter eighteen

Uwaga ! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich. Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Wiesz, że cię kocham i nie opuszczę, aż do śmierci ? Wiesz to ? Powiedz mi... 
-Wiem. Kocham cię całym moim sercem. Nie wiem co by było, gdybym cię nie poznała... Za bardzo cię kocham, byś odszedł.
-Nigdy nie odejdę. Nigdy. 

***

-Co robisz skarbie ? - przytulił mnie od tyłu, zaczynając całować mnie w szyję
-Próbuję się przebrać - odparłam - Uniemożliwiasz mi to, wiesz kochanie ?
-W takim razie się nie ubieraj. Lubię cię w samej bieliźnie, albo i bez - zaśmiał się

Odwrócił mnie szybko, tak, że nasze klatki piersiowe się stykały, nierównomiernie się podnosząc. Objął mnie w talii i mocno do siebie przyciągnął, w między czasie odgarniając moje długie włosy. Zostawiał na mojej szyi mokre pocałunki, za którymi tak tęskniłam. Nigdy nie czułam się lepiej. Nigdy nie czułam się tak doceniana, przez drugą osobę. Teraz jestem. Nareszcie mogę się do kogoś przytulić i wyżalić. Opowiedzieć o wszystkich nie przyjemnościach, jakie mnie do tej pory spotkały. Wiem, że mam dla kogo żyć. Że mam dla kogo oddychać i nie muszę martwić się o jutro, bo wiem, że ta osoba jest przy mnie i mnie obroni... pocałuje... przytuli... powie miłe słowo. Zawsze, gdy będzie mi smutno, pocieszy mnie. Kiedy będę samotna, przyjdzie i dotrzyma mi towarzystwa. 

***

Otworzyłam oczy, od razu zauważając śpiącego blondyna. Dmuchał zimnym powietrzem na moją twarz, co jakiś czas pochrapując. Czułam jego cudowne perfumy, które tak ubóstwiam wdychać do swoich nozdrzy. Dają mi ukojenie i bezpieczeństwo, bo wiem, że jest blisko mnie. Delikatnie wysunęłam swoją rękę spod ciepłej kołdry, by opuszkami palców pogładzić lekko policzek chłopaka. Jeździłam wzdłuż kości policzkowej, do ust. Nagle ujrzałam parę, błyszczących, jeszcze zaspanych oczy. Brązowe tęczówki, wpatrywały się w moje, na co na mojej twarzy pojawiały się rumieńce. Na jego polikach, pojawiły się dwa słodkie dołeczki. Wyglądał uroczo z dodatkiem jego bezwładnie opadającej na czoło grzywki. 

-Dzień dobry kochanie - uśmiechnął się lekko 
-Dzień dobry - odwzajemniłam gest dalej głaszcząc go po policzku - Jak ci się spało ?
-Z tobą zawsze śpi mi się dobrze. - odparł - A tobie ?
-Wspaniale - uśmiechnęłam się - Kocham cię
-Też cię kocham Vanessa

Nasze usta się złączyły. Znów poczułam jego miękkie usta napierające na moje. Znów poczułam jak moje mięśnie rozluźniają się, a w brzuchu lata milion motylków. Kocham to uczucie.




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szybko się podniosłam, szeroko otwierając oczy. Sen. To tylko sen. Odetchnęłam z ulgą, chociaż... nie wiem czy słusznie. Czyżby aż tak nie chciałam, by to co zdarzyło się w moim śnie, nie było na prawdę ? Nie chciałam tego ? To nie możliwe, jak sny uświadamiają mi różne rzeczy... Tęsknie za Dean'em... Chcę codziennie budzić się obok jego i zaciągając się jego perfumami... chcę jego. Po prostu chcę, żeby był przy mnie. To prawda... gdybym go nie poznała, moje życie nie miało by w prawdzie większego sensu. Było bo nudne. Z nim takie nie jest. Może i jest pełne niepotrzebnych kłótni i sprzeczek, ale w końcu to jest mój Dean. Mój jedyny Dean, którego tak bardzo kocham. Nie było by jego... nie było by mnie. On jest częścią mojego serca. Czemu uświadomiłam to sobie dopiero teraz ? Czemu uświadomiłam sobie dopiero teraz, że go kocham najmocniej na świecie i muszę mu ufać... wybaczać ? Jestem głupią suką. Nie potrzebnie zrobiłam awanturę. Co z tego, że wrócił totalnie upity do domu ? On jest przecież prawie dorosły... wie co robi. Te jego wszystkie obietnice, że mnie kocha, że nie zrobi nic, co by zaszkodziło naszemu związkowi. Właśnie. Nie powiedział mi o swoim wyjściu, bo nie chciał mnie nie potrzebnie martwić. Zadzwoniła bym do niego i przeprosiła... wytłumaczyła wszystko. Ale boję się, że nie będzie mnie słuchać, tak samo jak ja jego. Może warto spróbować ? Zawsze powtarzam sobie, "Jeśli kocha, to wybaczy". Myślę, że ja już mu wybaczyłam. Teraz pora na niego. Wybrałam numer do chłopaka, po czym przyłożyłam iPhon'a do ucha. Odebrał za 3 sygnałem.

-Cześć Dean
-Cześć Vanessa - odparł
-Możemy porozmawiać ? Znów ...
-O czym chcesz rozmawiać Vanessa ?
-O nas, Dean. Muszę ci wszystko wytłumaczyć i ... po prostu.. przepraszam - powiedziałam
-Nie przepraszaj. Rozumiem cię. To ja powinienem przeprosić.
-Nie Dean. Za dużo razy już mnie przepraszałeś, a ja ? Nigdy. - odparłam
-Dobra... Vanessa, przyjadę do ciebie, Stęskniłem się za tobą.
-Okay... też się stęskniłam - uśmiechnęłam się - Kocham cię.
-Też cię kocham.


Rozłączyłam się. Czyżby wszystko wraca do normy ? Wszystko już będzie w porządku ? Mam taką nadzieję, ale przecież nic nie jest pewne. Chociaż jedno wiem... wiem, że on jest tym jedynym. Nawet jesli poznała bym kogoś innego.. bardziej troskliwego i może przystojniejszego, nie zostawiła bym Dean'a. On jest tym, o którym zawsze marzyłam. Po godzinnym siedzeniu na kanapie, w końcu przyjechał. Wpuściłam go do środka, nie wiedząc co powiedzieć.

-Przepraszam - wydusiłam
-Ja też przepraszam

Mocno go przytuliłam. Tęskniłam za tym... za nim.

***

Razem leżeliśmy na łóżku. Czułam zapach jego perfum, tak jak we śnie. Uświadomiłam sobie, jak bardzo go kocham i że jest dla mnie wszystkim. Spojrzałam w jego oczy, zauważając coś czego wcześniej nie dostrzegłam. Mała iskierka plątała się gdzie nie gdzie, przyprawiając, że moje serce biło szybciej. Dean delikatnie przysunął się do mojego ciała, owijając je rękami. Zaczął powoli całować moją skórę na szyi, w związku z czym czułam motyle w brzuchu. Brakowało mi tej bliższości z nim. Nie potrzebuję niczego więcej niż... jego.

-Vanessa ... - szepnął mi do ucha - Pragnę cię.
-C-co ?
-Pragnę cię. - powtórzył

Dwa słowa, a potrafią przyprawić, że moje ciało stało się z waty. On mnie pragnie... a ja jego. Ale, że jak ? Że teraz... tutaj... akurat w tym momencie ? Uh... Nie mówię, że nie chcę.. nic z tych rzeczy, ale czy ja jestem na to gotowa ? Czy jestem tego pewna ? Myślę, że... tak. Kochamy się.

-Ja ciebie też, Dean  -odparłam

Schylił się, by zostawiać ponownie mokre pocałunki na mojej szyi. Podwinął moją bluzkę, a po chwili położył swoje obie dłonie na moim brzuchu, miziając go. Lekko go odepchnęłam i zamknęłam oczy. Sama nie wiem czemu. Obleciał mnie strach ?

-Nie bój się - powiedział z delikatnym uśmiechem na ustach
-Tak. Kontynuuj...

Blondyn znów zaczął miziać mnie po brzuchu. Dał mi znać, bym się podniosła. Wykonałam jego polecenie, a po chwili siedziałam i myślałam, co chce zrobić. Usiadł za mną i znów zaczął całować mnie delikatnie w szyję. Czułam rozkosz... Było mi tak dobrze. Podwinął końce mojej bluzki do góry, tak że po chwili znalazła się gdzieś na podłodze. Przez moje ciało przeszły ciarki. Nie jestem przyzwyczajona do tego, że chłopak widzi mnie w samej bieliźnie. Być może, niedługo nago.

-Vanessa... Jeśli nie chcesz to tego nie zrobimy, okay ?
-Ale ja chcę, Dean.

Odwróciłam się w jego stronę, od razu spoglądając mu w oczy. Duże, błyszczące oczy... Zawsze działają na mnie uspokajająco. Mimowolnie podniosłam jego koszulkę do góry, ukazując jego umięśniony tors. Blondyn pomógł mi i ją z siebie zdjął. Położyłam swoje dłonie na jego torsie, jeżdżąc palcami od góry do dołu. Jego oddech przyśpieszył, zresztą tak samo jak mój. Spojrzałam mu głęboko w oczy.

-Położysz się ? - zapytał spokojnie

Przytaknęłam. Od razu wykonałam to o co prosił. Po chwili obserwowałam jak chłopak zdejmuje swoje spodnie. Rzucił je gdzieś w kąt, tak jak inne nasze ubrania. Spojrzał na mnie porozumiewawczym wzrokiem. Teraz pora na mnie... Rozpięłam zamek, po czym lekko podniosłam się d góry umożliwiając Dean'owi, zdjęcie spodni. Pozostałam w samej bieliźnie. Dean to mój chłopak... Ale i tak czuję się trochę zawstydzona, leżąc przed nim w samym staniku i majtkach. Znów posłał mi to spojrzenie... Nie... Dean, nie...

-Będę delikatny - odparł - Nie bój się.

Pokiwałam głową. Boję się tego, bo wiem, że pierwszy raz boli... Mam nadzieję, że Dean weźmie pod uwagę to, że jestem jeszcze dziewicą. Dłonie chłopaka cały czas błądziły w okół moich czarnych koronkowych majtek. Spojrzał na mnie, jakby chciał min powiedzieć coś w stylu 'To już czas...'. Moje ciało natychmiast się naprężyło, co na pewno zauważył. Po woli zaczął ściągać dolną część mojej garderoby. Po chwili widziałam jego pełne pożądania spojrzenie, w związku z czym moje poliki się zaróżowiły. Lekko skrzyżowałam nogi, by uniemożliwić chłopakowi spoglądanie w moje miejsce intymne.

-Jesteś piękna Vanessa... Nie wstydź się. Spróbuj się rozluźnić.


Dean ma rację. Muszę spróbować się rozluźnić. Pierwszy raz powinien być... niesamowity, niezapomniany. Muszę być pewna, że chcę to zrobić, a także muszę pozwolić moim mięśniom się rozluźnić. Trochę trudno mi się wyluzować w takich sytuacjach... co prawda ta jest pierwsza...Boje się, że nie będę wystarczająco dobra, w porównaniu z tamtymi dziewczynami, z którymi sypiał Dean. To jest też powód, przez który się stresuję. Nie mam doświadczenia... a on ma i to spore. Chłopak wsunął swoje kolano pomiędzy moje nogi, by je rozszerzyć. Po chwili poczułam dotyk jego dłoni. Przez moje ciało przeszły ciarki, gdyż nigdy nie zaznałam takiego uczucia. Dean schylił się, a po chwili jego język drażnił się z moim. Co chwile z moich ust wydobywały się ciche jęki, co mu się podobało. Uśmiechał się przez pocałunek. Po chwili oderwał się od moich ust, cały czas dotykając mojego ciała. Dotknął delikatnie moich piersi, po czym włożył swoje już rozgrzane dłonie pode mnie. Rozpijał szybkim ruchem stanik, po czym go zdjął.  Mój oddech przyspieszył. Zamknęłam oczy, lecz nie na długo. Dean zagryzł dolna wargę i dotknął kciukiem jeden z moich sutków. Zaczął je pieścić, po to by stwardniały. Nasze oddechy zdecydowanie przyspieszyły.
Zdecydowanie mój.Chłopak Otworzył usta, aby wziąć mojego prawego sutka do buzi. Językiem zaczął zataczać kółka wokół niego. Jęknęłam cichutko, a on przygryzł moja pierś. Jęknęłam głośniej. On uśmiechnął się, a po chwili dłońmi po moich biodrach zjechał twarzą do mojej dolnej części ciała. Zaczął całować mój brzuch. Czasem podgryzał na nim skórę. Włożył palec wskazujący do swoich ust.
-D-Dean. -Jęknęłam cichutko, wiedząc co się szykuje.
-Słucham, kochanie. -Uśmiechnął się po czym zaczął wkładać we mnie jeden palec.
Z moich ust wydobył się głośny jęk. Powoli zaczął ruszać nim w górę i w dół, powodując, że moje ciało drżało.

-Wszystko w porządku ? - zapytał z troską - Mogę w każdej chwili przerwać, pamiętaj
-Nie przestawaj... proszę - wydyszałam


Po tych słowach Dean włożył swój palec głębiej i z sekundy na sekundę przyśpieszał. Zbliżył swoje wargi do moich, czasem je muskając i wypowiadając uspokajające słowa. Jęczałam w jego usta.

-Dean... zaraz dojdę... na prawdę...
-Nie dojdziesz... - szepnął mi do ucha, po czym dodał -nie w taki sposób.

Chłopak wyjął ze mnie w końcu palca. Wypuściłam powietrze z ust. Było mi tak przyjemnie, chociaż czułam też lekkie ukłucia. Dean powiedział mi, abym się teraz rozluźniła i zapomniała o wszystkim. Zrobiłam tak jak kazał, a przy najmniej spróbowałam. Zamknęłam oczy. Otworzyłam je po pewnym czasie. Spojrzałam na Dean'a, zauważając, że nie ma już na sobie bokserek. Zaczęłam przyglądać się jego dolnym partiom ciała. Kiedy uświadomiłam sobie, że on to widzi, zarumieniłam się. Po chwili nie mal położył się na mnie. Nasze ciała się stykały, a my spoglądaliśmy sobie w oczy.

-Chcesz tego Vanessa ? - zapytał
-Tak.
-Przypominam, będę delikatny...

Przytaknęłam. Po nie długiej chwili poczułam go w sobie. Moje ciało wygięło się w niepełny łuk, gdyż Dean przypierał mnie do łóżka swoim ciałem. Zacisnęłam jak najmocniej oczy, a także zęby. Nigdy nie czułam takiego bólu, a zarazem lekkiej przyjemności w jednym.

-W porządku ? - zapytał
-Tak - wydusiłam

Powoli zaczął się poruszać we mnie, co przy stworzyło jeszcze więcej bólu. Czułam się niekomfortowo... Zacisnęłam pięści na kołdrze, jak najmocniej tylko mogłam. Czułam, że nie wytrzymam tego dłużej, ale nie potrafiłam tego powiedzieć... Jestem na pewno inna od przeleconych przez Dean'a dziewczyn. O wiele. Za każdym pchnięciem, po moim ciele rozlewała się fala bólu, ale także przyjemności, ale jednak w większości przeszywał mnie ból. Puściłam zaciśnięte mięśnie oraz zęby i zaczęłam głośno jęczeć. Już nie dawałam rady. Zaczęłam krzyczeć imię Dean'a. Ten położył swoją głowę na moim ramieniu, czasem muskając delikatnie moją skórę. Słyszałam jak dyszy. 

-Kocham... kurwa..... kocham cię Vanessa....
-Ja ... ciebie też - powiedziałam między oddechami

Nie czułam już bólu. Czułam czystą rozkosz. Krzyczałam jego imię nie mogąc przestać. To.. to było nie do opisania. Wtedy.. liczyła się tylko ta chwila. To co było wtedy. W tym momencie. Mój pierwszy raz... który na pewno nie będzie zapomniany, bo jest z tym właściwym chłopakiem. Tym jedynym.

-Boże... Vanessa.... - wyszedł ze mnie
-Dean - odparłam
-Byłaś świetna... a poza tym dziękuję ci za prezent - uśmiechnął się, kładąc się obok mnie i przykrywając nas kołdrą
-Prezent ? Jaki ?
-Dziewictwo.

To co powiedział... było piękne. Podziękował mi za oddane jemu dziewictwo. Czuję się taka szczęśliwa, móc usłyszeć to od kochającej przeze mnie osoby. Sama jeszcze nie wierzę, że kilka minut temu krzyczałam jego imię z przyjemności, jaką mnie obdarzył. To było coś niesamowitego. Dobrze, że sobie wszystko wybaczyliśmy. Nie chodzi mi o seks... nic z tych rzeczy. Po prostu dobrze go mieć przy sobie. Kocham go. Po prostu kocham go najmocniej na świecie.

___________________________________________________
OIOI :)) Zrobłam 18+ hihi. Nie jestem w tym najlepsza dlatego pomagała mi moja przyjaciółka @VeronicaRoomie :) DZIĘKUJĘ ♡ Rozdział wyszedł mi w miarę długi, prawda ? Mam nadzieję, że się wam podobał i przepraszam, że długo na niego czekaliście, ale jak już pisałam : nauka. Dziękuję również, za aż tyle wejść na bloga. Ponad 10 tysięcy. To jest niesamowite :') Kocham was mocnooooo. Przypominam, że nawet krótki komentarz powoduje uśmiech na mojej twarzy. Much loveeeeee ♡

poniedziałek, 21 października 2013

Chapter Seventeen

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem xx
_______________________
Obudziłam się około 12. Nie miałam ochoty wstawać. Zresztą na nic nie miałam ochoty. Leżenie i spanie to to o czym marzę, ale nie będę leniem. Powoli podniosłam się do góry, nadal mając zamknięte powieki. Wstałam, po czym pościeliłam łóżko. Nie chciało mi się, ale wolę to zrobić teraz niż potem. Najchętniej w ogóle bym go nie ścieliła. Po co, skoro i tak za kilka godzin znów pójdę spać ? Anyway. Powędrowałam wolnym krokiem do szafy, by wyjąć z niej biały obcisły top, kamizelkę jeansową i obcisłe jeansowe spodnie. Kilka chwil później byłam już przebrana. Założyłam stopki i czerwone vans'y. W łazience wykonałam makijaż. Przy pudrowałam twarz pudrem i nałożyłam pędzelkiem róż na policzki. Dodatkowo zrobiłam sobie kreski, a usta pomalowałam czerwoną szminką. Wyglądałam prawie jak zawsze, tylko w mocniejszym wydaniu. Sama nie wiem czemu zrobiłam sobie taki makijaż. Ładnie w nim wyglądam, więc czemu nie ? Ciekawa jestem reakcji innych, jak mnie zobaczą. Szczególnie Dean'a. Zakochał się w dziewczynie z humorami i tylko z pomalowanymi rzęsami. Skoro mnie kocha, to kocha moją każdą osobę. Powinien. Schowałam iphon'a do kieszeni rurek, po czym wyszłam z pokoju. Po chwili znalazłam się w kuchni. Widząc Emily na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wyglądała bardzo ładnie. Ona nawet bez najmniejszego makijażu wygląda zadziwiająco ładnie. Taki pech, że ja wyglądam jak ... zombie. Podbiegłam do niej obdarowując ją mocnym przytuleniem. Szczerze... brakowało mi jej.

-Stęskniłam się za tobą - uśmiechnęłam się
-Ja też - odparła
-Vanessa - powiedział Dean


Spojrzałam na niego. Wydawał się taki smutny... Trudno. Pewnie tak wcale nie jest. Chce mnie przeprosić jeszcze raz i udać, że wszystko jest w porządku, gdy nie jest. Powiedziałam Emily, że muszę na chwilę skoczyć do swojego pokoju. Poszłam na górę. Na szczęście Dean za mną nie szedł. Może to i gorzej ? Może chciałam, żeby za mną poszedł. By spytał się mnie czy wszystko jest w porządku. Chciałby wszystko wyjaśnić. Kurwa tęsknie za nim. Nie widzi tego ? Najwyraźniej. Ech. Obwiniam jego, a to może jest moja wina ? Może to ja nie potrafię go wysłuchać i od razu wczynam awanturę ? Myślałam, że kiedy będziemy razem wszystko będzie proste. Czemu tak nie jest ? Czemu Dean ma jakieś cholerne tajemnice przede mną ? Dlaczego ? Czy on nie widzi, że nie czuje się z tym dobrze ? Nie widzi, że kocham go na tyle mocno, że go zrozumiem ? Usiadłam na skraju łóżka. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Znów płaczę ? Przez niego ? Może przez samą siebie ? Miesza mi się wszystko. Po chwili drzwi się otworzyły. Ujrzałam Dean'a.

-Płaczesz ? - zapytał
-Nie.
-Vanessa - podszedł do mnie, po czym ukucnął przede mną - Wybacz mi, że nie powiedziałem ci wszystkiego... O tej akcji, o której pewnie ciągle myślisz. Przepraszam no ! Jak ci powiem, będziesz miała pewnie różne wątpliwości i... i ...
-I co ? Nie możesz mi po prostu tego powiedzieć ?
-Zrozum, że nie mogę !
-Przestań krzyczeć. Ty chyba nie widzisz jaka ja jestem przez ciebie zdenerwowana. Niemal przez ciebie cierpię. Nie wiem o tobie nic, nic mi nie mówisz. No co jest Dean ?
-Proszę zaczekaj do jutra. Wszystko ci powiem, ale zaczekaj. - odparł
-Po co mam czekać ?
-Bo cię kocham.

***

*Dean's Pow*

-Luke nie jestem pewny. Wiesz, że mogę przez to wiele stracić - powiedziałem wysiadając z auta
-Rozumiem, ale musimy to zrobić. Nie chcesz chyba, by Tom cię dopadł. Nie darowałby ci tego, że go nie posłuchałeś.

Westchnąłem. Luke ma rację. Tom to skurwiel. Zawsze musi dostać to co chce. Gdybym nie przyjechał do tego klubu teraz z nim miałbym przesrane. Luke pomachał do mnie na znak, że możemy wejść do klubu. Przeszedłem próg drzwi, a w moją twarz od razu uderzył dym papierosowy, a zarazem zapach potu. Przede mną tańczyło ze 100 osób, albo i więcej. Tak to duży klub. Większość osób tu będących to dziewczyny, które na sobie mają jedynie bieliznę, albo krótkie spódniczki. Kiedyś na ich widok się śliniłem, a teraz ? Teraz nie mogę na nie patrzeć. Po prostu robi mi się nie dobrze. One w porównaniu do Vanessy to... nie powiem co. Luke zaczął iść w stronę zaplecza. Szedłem krok w krok za nim, by nie zgubić się gdzieś w tłumie. Kiedy już znaleźliśmy się na zewnątrz Luke wyjął małą saszetkę Białego proszku. To nie może być kokaina. Nie. Przecież obiecałem Vanessie. Nie mogę jej bardziej zranić.

-No, Dean. To teraz weź tego trochę i ruszamy na akcje - zaśmiał się
-Weź to cholerstwo ode mnie Luke - odparłem - Weź to do cholery jasnej !
-Uspokój się. To dla twojego dobra.
-Jak dla mojego dobra ? Jak !?
-Jeśli zajdziesz za daleko to nie będzie twoja wina tylko tego, rozumiesz ?
-Nie, nie rozumiesz, że mam dziewczynę, którą kocham i oddam za nią życie ? Kurwa, nie każ mi tego brać, wiesz jaki jestem kiedy to biorę. Przecież wiesz ! - krzyknąłem

Luke nic nie powiedział. Podsunął saszetkę z białym proszkiem pod mój nos. Korciło mnie, żeby to wziąć. Chciałem to wziąć. Chciałem czuć się jak w niebie. Znaleźć się w stanie euforii... ale nie mogę. Chociaż, jeżeli ma to być ostatnia akcja w moim życiu, mogę to zrobić. Nie jestem tego pewny, ale to naprawdę może być mój ostatni raz. Dużo ryzykuję. Mogę na zawsze stracić Vanesse ale przecież ona się od nikogo nie dowie. Mam nadzieję. Luke jej tego nie powie, bo wie ile dla mnie znaczy.

-Ostatni raz - odparłem
-Ostatni raz - powtórzył z uśmiechem na ustach

Zabrałem mu z dłoni saszetkę, po czym wysypałem sobie trochę na rękę. Oddałem mu resztę, a sam po chwili pociągnąłem nosem, by proszek mógł dostać się do moich nozdrzy. Na początku mocno zakręciło mi się w głowie, ale po chwili moje ciało się rozluźniło. Zapomniałem o wszystkim. Liczyła się tylko ta chwila. Czułem się błogo, a z myślą, że mam poderwać jakąś laskę robiło mi się coraz goręcej.

-A ty nie bierzesz ? - zapytałem
-Jak mam to wziąć, skoro ktoś z nas musi zawieść laskę do Tom'a ? -odparł

Nic już nie powiedziałem. Wszedłem spowrotem do klubu, od razu rzucając swój wzrok na pół nagie dziewczyny. W tej chwili pragnąłem je wszystkie. Nie myślałem co się stanie ze mną i Vanessą, czy będzie zła i czy mnie zostawi. Miałem to w tamtej chwili w dupie. Liczyła się tylko chwila, która może już nigdy nie nastąpić.  Podeszłem do barku, by po prosić barmana o kieliszek wódki. Po chwili wypiłem cały alkohol, który po nie długiej chwili zaczął działać. Zauważyłem przy ścianie pewną blond piękność. Wyglądała na łatwą. Długie kręcone, blond włosy, kreski na pół twarzy i czerwona szminka na ustach wypełnionych botoksem. Kiedy jestem pod wpływem kokainy, czy alkoholu uważam, że takie kobiety są piękne, co prawdą nie jest. Przeczesałem palcami swoje włosy i ruszyłem w strone blondynki. Przepychałem się przez spocone ciała ruszające się w rytm piosenek. Byłem co raz bliżej dziewczyny. Po chwili spojrzała na mnie, obdarowując mnie uśmiechem. Stanąłem przed nią, przypierając jej ciało moim. Jej ręce znalazły się na moim karku, za to moje na jej talii. Zostawiałem mokre pocałunki na jej szyi, co chyba jej się podobało. Słyszałem jej głośne oddechy nad moim uchem.

-Może pojedziemy do mojego domu - zapytałem przerywając pocałunki

Przytaknęła. Złapałem ją za rękę i ruszyłem w stronę zaplecza, gdzie znajduje się Luke. Otworzyłem drzwi, a po chwili byliśmy na dworze. Luke stał oparty o ścianę klubu.

-To moje auto - skłamałem - Chodź, otworzę ci drzwi.
-Dobra.

Podeszliśmy do samochodu, a ja od razu otworzyłem drzwi, by dziewczyna mogła do niego wsiąść. Kiedy wsiadła podszedłem do blondyna. Powiedziałem, że może ją już zawieść, a ja wrócę piechotą. Zgodził się, po czym wszedł do samochodu. Odjechał zostawiając czarne ślady opon na chodniku. Zacząłem iść w kierunku domu,a przynajmniej mi się tak wydaję...

***

*Vanessa Pow*

Położyłam ostatnią malinę na białym kremie i ciasto było gotowe. Kiedy siedzę i nic nie robię moje myśli wędrują do Dean'a. Nie chcę o nim dłużej myśleć. Ciasto przełożyłam na duży talerz, po czym wzięłam się za jego krojenie. Nałożyłam po kawałku ciasta na klika talerzyków i postawiłam je na stole. Wysłałam SMS-a do Cattie i Kit'a, by zawołali innych. Po 5 minutach wszyscy znaleźli się na dole od razu zasiadając do stołu.

-Ness sama je zrobiłaś ? - zapytał Kieran
-Tak - odparłam - A co ? Myślałeś, że kupiłam ?
-Nie skąd - zaśmiał się - Po prostu nie wiedziałem, że umiesz ... piec.
-No to już wiesz - uśmiechnęłam się

Usiadłam obok Sean'a. Zabrałam się za jedzenie deseru przez siebie przyrządzonego, który był nawet dobry.  Sądząc po talerzach innych wygląda na to, że im też smakuje. W pewnym momencie drzwi frontowe się otworzyły. Wszyscy rzucili swój wzrok w ich stronę, zauważając Dean'a. Moja mina zrzedła na jego widok. Miał lekko czerwone oczy i nie wyglądały one na zapłakane. To nie możliwe. Nie to nie może być to.

-Cześć, idę do siebie. - odrzekł przeczesując włosy palcami
-Tak. Lepiej idź - powiedział Kit kręcąc głową z rozczarowania

W tym momencie miałam w głowie mętlik. Różne scenariusze przelatywały mi przed oczami. Czy Dean się upił ? Czy Dean brał ? Był u jakiejś dziewczyny ? Co jest ? Najchętniej bym teraz tam do niego poszła, ale nie mam ochotę na niego patrzeć. Nie mam ochoty patrzeć na jego zaczerwienione oczy i to jak zaraz będzie mnie przepraszał. Mam dość jego przeprosin.
-Vanessa wiesz gdzie on był ? - zapytała Emily
-Nie i nie chcę wiedzieć - westchnęłam
-Pokłóciliście się ? - zapytał Sean - Mam z nim pogadać ?
-Nie wiem czy mogę nazwać to kłótnią... - odparłam - Dzięki Sean, ale nie trzeba. Nie chcę, by zamęczył cię swoim chrzanieniem.
-Ale nie ma problemu. Vanessa możesz na nas liczyć, pomożemy ci. Zresztą jest moim bratem i to najmłodszym, więc chcę się dowiedzieć gdzie był. - uśmiechnął się
-Skoro chcesz to nie będę cię zatrzymywać - odwzajemniłam gest

Brunet po chwili wstał od stołu i poszedł na górę. Znów byłam cała zdenerwowana. Bałam się, że dojdzie do awantury, czy coś w tym stylu.

   ***

Zapukałam do pokoju Dean'a. Muszę z nim wyjaśnić wszystko i dowiedzieć się o wszystkim. Nie mogę wysiedzieć minuty w spokoju. Muszę z nim porozmawiać. Muszę. Usłyszałam 'Proszę' i weszłam do pomieszczenia. Zamknęłam za sobą drzwi. Podeszłam do łóżka, a następnie usiadłam na jego skraju. Dean siedział tyłem do mnie.

-Możemy porozmawiać ? - zapytałam
-Nawet musimy.
-Racja. - odparłam - Gdzie byłeś ? Sean mi nic nie powiedział, więc chcę to usłyszeć od ciebie.
-W klubie.
-I co tam ...  - mój głos się lekko załamał - Co tam robiłeś ?
-Miałem akcję.
-Jaką ? - zapytałam - Jaką akcję Dean ?
-Musiałem za pomocą podrywu wyprowadzić dziewczynę z klubu, by Luke mógł ją zawieść do ... - przerwałam mu
-Poderwałeś dziewczynę ? Pewnie jakąś dziwkę !  - podniosłam głos - Może mi jeszcze powiesz, że brałeś, co ?!
-Brałem.
-Co takiego ? - czułam, że moje serce się rozpada
-Vanessa. Brałem. Musiałem, bo inaczej bym tego nie zrobił.
-Nie mów więcej. Wyjeżdżam z samego rana. Nie chcę cię znać, rozumiesz ? - łza spłynęła mi po policzku
-Vanessa - odwrócił się w moją stronę - Nie na widzę patrzeć jak przeze mnie płaczesz.
-Nie mój problem - uśmiechnęłam się sztucznie - Do widzenia.

Wróciłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko, a moje serce coraz to bardziej zaczynało się rozpadać. Jak on mógł mi to zrobić ? Poderwał dziewczynę, pewnie zaproponował jej seks, albo coś gorszego, a w dodatku brał. Ciągle mnie okłamywał. Przecież mi obiecał, że nie będzie więcej brał. Obiecywał mi. I co ? I złamał obietnicę... a przy okazji moje serce. Wyjeżdżam jutro i mam w dupie, że będzie mnie przepraszać milion razy, czy więcej. Nie chcę na niego patrzeć. Chcę mieć w końcu spokój. Przyjechałam tu, żeby odpocząć, a tymczasem nie odpoczywam... tylko się męczę. Męczę się codziennym płaczem i jego kłamstwami.

*Emily's Pow*

-Czemu się pakujesz ? - spytałam Vanessy
-Bo wyjeżdżam. Nie dam rady być tu z kłamcą.
-Przestań.
-Nie przestanę. Ty nie wiesz co on  mi zrobił. Muszę ochłonąć. - odparła
-No dobra. Sean cię ma zawieźć ?
-Nie dzięki. Kit mnie odwiezie - uśmiechnęła się lekko
-Okay - odwzajemniłam gest - Szkoda, że wyjeżdżasz. O której ?
-Jutro około 8 rano.
-Ech - westchnęłam, po czym mocno przytuliłam siostrę - Trzymaj się, okay ?
-Okay.
-Idę na dół jak by co - powiedziałam - Jak coś to mnie zawołaj.

Przytaknęła. Wyszłam z jej pokoju, po czym zaczęłam kierować się na dół. Biedna. Cierpi. Widać to po niej. Nie wiem co takiego wydarzyło się tutaj podczas mojej nie obecności, ale skoro Vanessa chce wyjeżdżać, to musi być coś poważnego.

   ***

*Vanessa's Pow*

Nareszcie się zapakowałam. Zostawiłam tylko szczoteczkę do zębów i kosmetyki, bym mogla się rano umalować, no i jeszcze ubrania na jutro. Poszłam do łazienki, by zmyć cały makijaż ze swojej twarzy. Kiedy skończyłam, związałam włosy w wysokiego koka. Zgasiłam światło, po czym wyszłam z pomieszczenia. Położyłam się do łóżka, od razu opatulając się kołdrą. Zgasiłam lampkę nocną i czekałam na sen. Nie nadejdzie szybko, oj nie.

   ***

Spojrzałam na wyświetlacz iphon'a. 7:30, co oznacza, że mam jeszcze trochę czasu. Akurat na umalowanie się i przebranie. Po cichu wstałam z łóżka, by nie obudzić dziewczyn, które jeszcze spały. Pościeliłam łóżko, po czym wzięłam ubrania leżące na walizkę. Pomaszerowałam z nimi do łazienki. Szybko się przebrałam. Nałożyłam trochę maskary na rzęsy, pudru na policzki i różowej szminki na usta. Rozczesane już włosy rozłożyłam po obu ramionach. Psiknęłam się swoją ulubioną mgiełką do ciała i byłam gotowa. Wyszłam z pomieszczenia. Pociągnęłam za sobą walizkę i ostatni raz spojrzałam na dziewczyny. Powiedziałam ciche 'Do widzenia' i wyszłam z pokoju. Zeszłam po woli na dół, po czym usiadłam na kanapie. Znów spojrzałam na ekran iphon'a. 7:55. Kit zaraz powinien być gotowy.

-Cześć Vanessa - przywitał się Kit - Już jestem, możemy jechać.
-Właśnie o tobie myślałam - uśmiechnęłam się - Okay.
-Pożegnałaś się ? - zapytał
-Wszyscy śpią, więc nie będę ich budzić - odparłam
-Racja - uśmiechnął się - W takim razie chodźmy do samochodu.

Wyszliśmy i zaczęliśmy się kierować w stronę auta. Kit otworzył mi drzwi bym mogła do niego wsiąść. Sam zaraz zajął miejsce kierowcy obok mnie. Wsadził kluczyk do stacyjki, a po chwili go przekręcił. Samochód odpalił. Zapięłam pasy i ostatni raz rzuciłam wzrok w stronę domu. Nie powiem, że nie będę tęsknić, bo będę. W końcu ruszyliśmy.Byliśmy coraz dalej... aż straciłam z pola widzenia mieszkanie.

    ***

-Dziękuję Kit - uśmiechnęłam się
-Za co ?
-Za wszystko.

Odpięłam pas i chciałam już wychodzić, ale chłopak złapał moją dłoń. Spojrzałam na niego.

-Wybaczysz Dean'owi ? On cię na prawdę kocha. - oznajmił
-Może kocha, a może nie. Narazie nie mam zamiaru Kit. Wiem, że chcesz dla mnie dobrze, bo jesteś moim najlepszym przyjacielem, zresztą tak samo jak inni. Ale ty jesteś jedyny w swoim rodzaju - uśmiechnęłam się - Z czasem mu wybaczę.

Oboje wysiedliśmy z auta. Kit wyjął mi walizkę z bagażnika, po czym mnie przytulił. Dałam mu całusa w policzek, po czym się z nim pożegnałam. Kilka chwil później obserwowałam jak jego auto odjeżdża. Westchnęłam, po czym otworzyłam drzwi frontowe. Witaj ponownie mój domu... Witaj...

________________________________________
Długi ? Mam nadzieję :) Wiecie mam zamiar zakończyć to opowiadanie. Oczywiście nie zostawię go od tak sobie. Dopiszę ostatnie rozdziały i już. Wydaję mi się, że jest was coraz mniej. Mogę się mylić... Jeżeli czytacie to zostawcie komentarz, a w nim chociaż jeden wyraz. To mnie na prawdę bardzo motywuję. Tyle ode mnie :) Much love xx


środa, 16 października 2013

Chapter Sixteen

-Już się lepiej czujesz ? - zapytała Cattie
-Tak - odparłam

Dziewczyny siedzą ze mną i rozmawiają od samego rana. Mówią, że wszystko się wyjaśni i będzie dobrze, ale ja wiem, że to nie skończy się tak szybko. One nie wiedzą jak się czuję, kiedy mój chłopak coś przede mną ukrywa. Może nie powinnam się denerwować. Może powinnam mu zaufać w tym, że to co robi nie jest niczym złym. Nie jest związane z braniem narkotyków. W pewnym momencie do pokoju wparował Dean. Nie mógł zapukać ? Palant.

-Czego chcesz ? - syknęłam
-Porozmawiać z tobą. Vanessa nie bądź zła.
-Wyjdź.
-Ale Vanessa ! - krzyknął
-Nie Dean ! Wyjdź stąd ! Nie mamy o czym rozmawiać !
-Mamy - mruknął, po czym wyszedł

Spuściłam głowę, a moje oczy zaczęły nabierać łez. Coraz więcej... i więcej... Mrugnęłam dwa razy, pozwalając im wypłynąć. Nienawidzę go, a zarazem kocham. Przez niego płaczę, ale zawsze mu wybaczam. Co jest ze mną nie tak ? On jest dla mnie jak narkotyk, którego nigdy w życiu nie przestała bym brać. Nawet jakby groziło mi to śmiercią. Nigdy, nie przestała bym go brać, zaczęłabym go nadużywać. Jestem cholernie głupia. Nie powinnam pozwalać sobie płakać... Przez chłopaka. No kurwa. Coraz częściej zaczynam myśleć, czy nie skrócić sobie tego pobytu tutaj. Może powinnam wyjechać ? Powinnam ochłonąć ?  Nienawidzę, gdy ktoś mi kłamie prosto w oczy. Dean tak robi. Czemu ? Kurwa, czemu ?

-Nie płacz, proszę. - powiedziała Cattie

Wytarłam dłonią mokre policzki, biorąc przy tym głęboki oddech. Wypuściłam go, po czym spojrzałam na dziewczyny patrzące na mnie z wyrazami współczucia...

-Wyjeżdżam - odparłam

                                                    ***

*Phoebe Pow*

-Jak to wyjeżdża ?! - krzyknął Dean
-Możesz nie przeklinać ? Ona cię koch... - przerwał mi
-Wiem, że mnie kocha, a ja kocham ją, ale nie mogę pojąć czemu wyjeżdża ?!
-Nie krzycz, dobra ? Może byś się jej sam spytał ?

Westchnął. Tylko westchnął i wyszedł z salonu. Nie mogę znieść tego, jak Vanessa przez niego cierpi. Jak te wszystkie nie potrzebne łzy spływają po jej polikach. Nie zasługuje na to. Nie zasługuje na te kłamstwa. Nie rozumiem, czemu Dean nie chce jej niczego powiedzieć. Według mnie związek polega na szczerości. Powinno się sobie wszystko mówić, nawet to najgorsze. Nie wiem, co Dean ukrywa, ale powinien jej to powiedzieć. Dla jego i jej dobra. Kocham Ness jako przyjaciółkę, jest dla mnie bardzo ważna. Nie chcę by cierpiała... Nie chcę....

*Dean's Pow*

Ona nie może wyjechać. Nie może. Czemu ? Bo nie powiedziałem jej o tej akcji i o przeszłości z Luke'iem ? Pewnie tak, ale ona nie może wiedzieć. Wtedy się pokłócimy jeszcze bardziej. Nie chcę tego. Szybko pobiegłem do jej pokoju, mając nadzieję, że będzie sama. Bez pukania wszedłem do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Siedziała na łóżku. Zauważając mnie szybko wstała i zaczęła zmierzać w moją stronę. Zaczęła krzyczeć, bym wyszedł. Wymachiwała rękami we wszystkie strony. Złapałem je, po czym przyparłem Vanesse do ściany.

-Co ty robisz ?! - zaczęła krzyczeć

Nie odpowiedziałem. Powoli zacząłem przysuwać swoją twarz do jej. Swoje usta do jej warg. Po chwili poczułem jej zimne usta.

-Zostaw mnie - przerwała pocałunek - Po prostu zostaw. Chcę być sama.
-Chcę pogadać - odparłem - Nie bądź zła, że ci nie powiedziałem o akcji z Luke'iem
-Jakiej akcji ? - pogłaskałem ja po policzku -Zresztą nie mów mi nic - odtrąciła moja dłoń
-Obiecaj, że nie wyjedziesz... chociaż na razie, proszę.

Zaczęła wpatrywać się w moje oczy. Jak ja jej pragnę. Niech ona nie wyjeżdża, proszę.

-Dobra. Ale nie myśl, że nie jestem na ciebie zła. Jestem i to bardzo. Możesz teraz wyjść ? - zapytała
-Tak - uśmiechnąłem się

*Vanessa's Pow*

Przyszedł. Przyszedł do mnie i ze mną rozmawiał. Tęskniłam. Jestem zła, ale tęskniłam. Za jego dotykiem, wargami. Ugh. Co on ze mną robi ? Kiedy jest przy mnie moje nerwy ustępują... A co do wyjazdu. Przeczekam. Dam mu czas. Może mi powie o co chodzi z Luke'iem i całą ta akcją. Muszę dać mu czas. On mi dał, ja też muszę. Denerwuje mnie swoim zachowaniem, ale czego nie robi się dla kogoś kogo się kocha. Kocha całym sercem. Chcę spędzić z nim każdy dzień, każdą godzinę i każdą sekundę. Jest najważniejszy w moim życiu i to się raczej nie zmieni. Nie chcę, by się zmieniało. Po chwili mój iphon zaczął wibrować. Emily.

-Hej Em ! - zaśmiałam się - Co tam u ciebie ?
-Cześć, mam dla ciebie dobrą, albo złą wiadomość.
-Co jest ? - zapytałam
-Przyjeżdżam do was - odparła - Szef dał mi jednak wolne.
-Super !

Tak szczerze to się nawet ciesze, że przyjeżdża. Jest czasem wnerwiająca, ale bez niej jest tak... cicho. Tak nudno.

-To sarkazm ? - zapytała
-Nie ! Chcę żebyś przyjechała ! Nawet się stęskniłam - zaśmiałam się - Kiedy będziesz ?
-Jutro rano - oznajmiła - Słuchaj muszę kończyć, do zobaczenia siostra - zaśmiała się
-Pa - zachichotałam

Odłożyłam iphon'a, po czym położyłam się na łóżku. Moje myśli znów powędrowały do Dean'a. Czuję się, jakby mnie prześladował. Nie mogę o nim zapomnieć. W każdej chwili to on jest na pierwszym miejscu. Wszystko jest niby okay, ale nie mogę skupić się na innych rzeczach. Śpię to śni mi się Dean, maluję się myślę o Dean'ie, jem myślę o Dean'ie. Mam paranoje.

______________________________________________

WIEM, ŻE ROZDZIAŁ JEST KRÓTKI. Przepraszam, że długo na niego czekaliście, ale naukanaukanaukanaukanauka..... grr ;_; Mam nadzieję, że się cieszycie, a rozdział wam się podoba. Wiecie co wam powiem. Że płakałam przy pisaniu tego rozdziału. Jeszcze puściłam sobie 'Ignorance Is Bliss' i inne smutne piosenki... ech.... :) + Czyta go ktoś jeszcze ? :c Dziękuję za 6 komentarzy pod poprzednim postem. To dużo. Tak. Bardzo. W porównaniu do tego, że raz było ich 18 :) No nic :) Much love xx + http://maybeitstruelovex.blogspot.com <--- wraz z @VeronicaRoomie zapraszamy do czytania naszego nowego bloga c: 

                                           Czytasz = Komentujesz
                                                   To bardzo motywuje







niedziela, 6 października 2013

Chapter Fiveteen

12:40. No to sobie pospałam. Przetarłam oczy, po czym wygramoliłam się z łóżka, ruszając wprost do łazienki, po drodze zgarniając jakieś ciuchy z krzesła. Wyglądałam okropnie. Tłuste włosy, w dodatku potargane, oczy podkrążone... Ech, tragedia. Szybko zdjęłam piżamę, kładąc ją na komodę, po czym weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam kurek z zimną wodą, pozwalając by kropelki wody swobodnie spływały po mojej skórze, odprężając ją. Pomyślicie, jak mogę kąpać się w zimnej wodzie... Otóż, uwielbiam. Pozwala mi oddać się przyjemnej chwili i nie rozmyślaniu and niczym innym. Tylko ja i woda. Zmoczyłam swoje długie włosy, po czym szamponem zaczęłam wytwarzać na nich białą pianę. Po skończonym prysznicu, wytarłam porządnie swoje ciało, po czym owinęłam je białym ręcznikiem. Włosy przerzuciłam do tyłu, po czym wyszłam z pomieszczenia. Podeszłam do szafy, by wyjąć z niej jakieś podarte rurki i białą luźną bluzkę. W mgnieniu oka byłam już przebrana. Pościeliłam łóżko, po czym wykonałam wszystkie poranne czynności, wliczając w to również makijaż i zrobienie fryzury. Wyszłam z pokoju kierując się do schodów. Chwilę później znalazłam się w kuchni witając się z braćmi Dean'a, Kit'em ... i jeszcze kimś. Był to chłopak z brązowymi włosami, ubrany w białą koszulę, która opinała jego umięśniony tors i czarne spodnie.

-Vanessa to jest Luke - odparł Kieran
-Cześć Luke - uśmiechnęłam się w stronę chłopaka
-Cześć - odwzajemnił gest

Usiadłam koło bruneta, od razu nakładając sobie naleśniki na talerz. Polałam je jeszcze syropem klonowym, który dosłownie kocham, po czym wzięłam się za jedzenie. Gdy talerz był zupełnie pusty włożyłam go do zmywarki. Wtedy do pomieszczenia wszedł Dean. Zauważyłam, że nie był zbyt zadowolony. Zakładam, że z obecności Luke'a. Wydaję mi się, że tylko ja spostrzegłam, że jest w złym nastroju. Może wcale nie jest ?

-Hej Dean - podeszłam do chłopaka dając mu buziaka w usta
-Cześć skarbie - uśmiechnął się - Poznałaś już Luke'a ? - szepnął mi do ucha

Przytaknęłam głową. Blondyn odszedł i zajął miejsce, na którym siedziałam kilka minut temu. Nałożył sobie na czysty talerz dwa naleśniki, po czym zaczął dzióbać w nie widelcem. Teraz było widać, że o czymś duma.

-Stary nie przywitasz się ze swoim przyjacielem ? - poklepał go w ramię Luke
-Byłym Luke. Byłym... Cześć - odparł
-Jak to byłym ? Przecież jeszcze około 5 miesięcy temu byłeś w moim gangu
-Możemy pogadać o tym później ? - popatrzył na mnie
-Nie pogadajmy o tym teraz - zażądał
-Okay, ale nie tu. Chodź do mnie.

Po chwili chłopaki wyszli. Dean był nieźle zdenerwowany sądząc po jego zaciśniętej szczęce i zmarszczonym czole. Usiadłam na jego miejsce spoglądając pytającym wzrokiem na Kieran'a.

-To jest jego przyjaciel ? - zapytałam
-Kiedyś był ..
-Jak to kiedyś ? Poza tym to w jakim gangu był Dean ?
-Nie mogę ci tego powiedzieć, przynajmniej nie ja... Niech ci Dean powie - odparł
-Kieran ! Ugh - wstałam


Zaczęłam kierować się ku wyjściu, słyszałam za sobą głos bruneta mówiącego coś w stylu bym została i bym nie była zła. Jak mogę nie być zła skoro wychodzi na to, że nie wiem nic o przeszłości swojego chłopaka ? Nie wiem co jeszcze robił oprócz tego, że... brał. Nie wiem wielu rzeczy. Weszłam do swojego pokoju, od razu kierując się w stronę łóżka. Dosłownie rzuciłam się na nie. Zaczęłam spoglądać w sufit, aż ktoś nie wszedł do pomieszczenia. To był Dean. Za pewne chce mi wszystko wyjaśnić. Usiadł na skraju łóżka, chowając twarz w dłonie. Znowu jest czymś zmartwiony ?

-Co jest ? - zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej
-Mam go dość.
-Luke'a ? Przecież on jest w porządku, tylko ty nie jesteś dla niego !
-O co ci chodzi Vanessa ? - zapytał spoglądając na mnie
-To o co tobie chodzi ?
-Chodzi o to, że ten dupek może zniszczyć to co zaszło między nami ! Moja przeszłość też... ale on to jeszcze pogarsza, nie rozumiesz ?!
-Nie rozumiem ! Nie rozumiem, bo nie znam do jasnej cholery twojej przeszłości ! Myślałam, że wiemy o sobie wszystko, ale najwyraźniej tak nie jest... Myślałam, że...
-Nie kończ... Kiedy ochłoniesz daj mi znać, wtedy pogadamy - odparł

Po kilku sekundach zostałam sama w pokoju. Czemu on nazywa Luke'a dupkiem ? Co on mu takiego zrobił ? Musze znać odpowiedź, nie ochłonę dopóki nie dowiem się o co chodzi. A jeżeli nie ochłonę to nie pójdę do Dean'a i nie się nie dowiem... Może powinnam pójść do Luke'a ? Mieszka 2 pokoje od mojego.
Wyszłam z pomieszczenia, po czym skierowałam się w lewą stronę, by dotrzeć do drzwi od jego pokoju . Wzięłam głęboki oddech, po czym zapukałam w drewnianą powłokę. Słysząc 'Proszę' weszłam, po czym rozejrzałam się za chłopakiem. Siedział na łóżku. Usiadłam obok niego.

-Luke muszę z tobą pogadać, masz czas ? - uśmiechnęłam się lekko
-Jasne - odwzajemnił gest
-Chodzi o Dean'a... Mógłbyś mi opowiedzieć, czemu jest teraz tak do ciebie nastawiony ? Mówił mi coś o swojej przeszłości, która była podobno  powiązana z tobą...
-Vanessa, niech on ci powie. Nie jestem twoim chłopakiem, by ci o tym mówić. Od niego powinnaś się tego dowiedzieć - odparł
-Gadasz jak Kieran... Proszę powiedz mi. To dla mnie ważne. Z Dean'em nie mogę o tym na spokojnie porozmawiać...
-Okay - westchnął - Zacznę od gangu. Byliśmy w nim ; ja, Dean i jeszcze taki jeden Dan. Mieliśmy wyznaczone dni... w sensie, że w poniedziałek idziemy na prochy, wtorek na papierosa, środę na imprezy, a w czwartki, piątki i w weekendy na... wiesz co...  Go-Go...
-Mó-mówisz prawdę ? - zająkałam się
-Po co miałbym kłamać ?
-Ehh. Nie wiem, dobra nie ważne. Możemy do kończyć ta rozmowę kiedy indziej ? Głowa mnie strasznie boli - uśmiechnęłam się sztucznie -Pójdę się położyć
-Okay... - odwzajemnił gest -Weź jakieś proszki
-Co?!
-No... na ból głowy - zaśmiał się
-A.. tak, tak, jasne. Dzięki.

Czy to co mówił Luke było prawdą ? Czy Dean naprawdę był taki ? Jego przeszłość coraz bardziej zaczyna mnie przerażać... Powinna ?

                                                           ***

*Dean's Pow*

Dopiero co pogodziłem się z Vanessą, a tu już nowa kłótnia. I to o jakieś pierdoły... Czemu ma do mnie pretensje ? Powinna mieć ją do drania, Luke'a... Czemu ja się oszukuje ? On jest przystojny, miły to znaczy jak dla kogo, dziewczyny dosłownie na niego lecą. To jasne, że nie osądza go o nic złego. Ech...Moja przeszłość nie jest dość przyjemna. Prawdę mówiąc... przykra... Chcę powiedzieć dosłownie o wszystkim Vanessie, ale jak mamy toczyć walkę, 'kto przekrzyczy kogo', to ja dziękuję bardzo. Wolę się w to nie mieszać. Nie chcę pogorszyć sytuacji. Z zamyśleń wyrwał mnie głos... Luke'a. Usiadł na skraju mojego łóżka i zaczął się we mnie wpatrywać. Nie ma kurwa innych widoków ?



-Czego chcesz ? - syknąłem
-Najpierw się uspokój, okay ? Mam sprawę.
-Jaką ty chcesz mieć do mnie sprawę ?
-Pamiętasz Tom'a ? Chce cię dziś zobaczyć - odparł
-Tego chuja ?! Ja z tym skończyłem, wiesz ? Mam inne życie i nie chcę go znów schrzanić ! I tak jest już zjebane ! - krzyknąłem

Gotowała się we mnie złość, której nawet nie mogę opisać. Tom to mój i Luke'a były szef. Przynajmniej dla mnie były. Jest starszy ode mnie o 3 lata, a myśli, że wolno mu dosłownie wszystko. Myśli, że jest najlepszy, a tak nie jest. Kazał nam kraść prochy, chodzić do przeróżnych klubów, podrywać dziewczyny, potem je wykorzystywać i zostawiać. To zwykły skurwiel.

-Nie wiem dlaczego z tym skończyłeś, ale wiedz, że to może być na prawdę ostatnia akcja w twoim życiu - odparł spokojnie
-Akcja ? Powiedz o co chodzi. O jaką zasraną akcję ? - nadal byłem wkurzony
-Mamy przyprowadzić mu jakąś dziewczynę. Pamiętasz ? Stare dobre czasy - uśmiechnął się
-Zrobię to ostatni raz. Skończyłem z tym i chcę o tym zapomnieć. Nie wiem czy wiesz, ale się zmieniłem - spojrzałem na niego - Przynajmniej mam dla kogo.

*Vanessa's Pow*

Siedziałam na łóżku ze słuchawkami w uszach słuchając 'So Cold' Ben'a Cocks'a... Moje łzy co jakiś czas spływały powoli po rozgrzanych policzkach. Ta piosenka zawsze wywołuje u mnie smutek i płacz. Zawsze. Przypominam sobie wszystkie trudne chwile, wszystkie gorsze dni i kłótnie. Dosłownie wszystko. Moje serce bije wolniej, a ja mam ochotę zasnąć i nigdy się nie obudzić. Może dziwnie mówię, ale to prawda. Kiedyś kiedy byłam w bardzo złym humorze, wszystko mnie denerwowało, byłam smutna, płakałam... chciałam się zabić. Chciałam umrzeć. Ale wiedziałam, że mam tutaj na tym świecie dla kogo żyć... Gdyby nie było przy mnie moich przyjaciół, Emily... Może by mnie już tutaj nie było. Nie siedziałabym na tym łóżku i wspominała. Ech... Po chwili ujrzałam w drzwiach dwie roześmiane dziewczyny. Uśmiechnęłam się lekko, po czym wyjęłam słuchawki z uszu. Zaczęłam się nimi bawić, nerwowo wydychając powietrze z ust. Nie wiem czym się denerwowałam. Tym, że zobaczą mnie w takim stanie ? Ich uśmiech zrzedł, gdy mnie zobaczyli. Rozmazany makijaż, łzy na polikach... Nie dziwię się.

-Ej, Ness. Co jest ? - usiadła przy mnie Cattie - Kochana nie płacz.

Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Phoebe również usiadła koło mnie. Tego mi było trzeba. Przyjaciół, którzy się o ciebie martwią...

-Proszę, nie płacz... - poprosiła Cattie
-Chodzi o Dean'a ? - zapytała Phoebe

Wydusiłam ledwo co 'Tak'. Jestem zdenerwowana, że nic nie chce mi powiedzieć, nie chcę mi wyjaśnić... Czemu ? Nie jestem dla niego zbyt bliska, by mógł o tym mówić ? Coś jest nie tak i on coś przede mną ukrywa.

-Tak, przez niego - odparłam lekko się uspokajając
-Co on ci znowu zrobił ? - zapytała Phoebe - Powiedz, a do niego pójdę i ... - zacisnęła pięści, na co się zaśmiałam
-Nie Phoebe - zachichotałam - Nie zrobił mi nic związanego z pobiciem - uśmiechnęłam się - Po prostu on mi o niczym nie chce powiedzieć
-Czyli o czym ?
-No o niczym. O jego przeszłości, o jakimś gangu, w którym był członkiem. Czemu ? - zapytałam
-Był w jakimś gangu ? - zapytała Cattie
-Tak, ale nie chce mi powiedzieć w jakim i co robił... - westchnęłam
-Porozmawiaj z nim jutro na spokojnie, a na pewno ci powie - uśmiechnęła się - Musi ci powiedzieć. Kocha cię, a związek polega na szczerości.

Popatrzyłam na nią. Ma rację. Związek polega na szczerości... Kocham go, ale ... czy on kocha mnie ?


______________________________________________

Przepraszam, że dodaję tak późno :c Ale nauka etc.... :c Nie wiem co napisać.... Więc.... Much love x